Udało się wyjść z twarzą - wypowiedzi po I rundzie finałowej Ligi Juniorów w Lesznie

Zespół Dospel Włókniarza Częstochowa zwyciężył w I rundzie finałowej Ligi Juniorów w Lesznie. Zawodnikom pozostałych ekip pozostaje liczyć na lepsze występy w kolejnych odsłonach tych rozgrywek.

Kacper Gomólski (Azoty Tauron Tarnów): Było dzisiaj dość twardo i start ten potraktowałem bardziej treningowo. Wyszło naprawdę nieźle. Zdobyłem osiem punktów i bonus w trzech biegach, więc mogę być zadowolony. Jeszcze nie myślę o kolejnych rundach, teraz mamy trzy dni wolnego, a potem bardzo ważny mecz ligowy w Gorzowie. Tam będzie trzeba dać z siebie wszystko. Mam nadzieję, że pójdzie nam dobrze.

Roman Jankowski (trener Unii Leszno): Nasi juniorzy pojechali na tyle, na ile było ich stać. Daniel Kaczmarek jechał drugie zawody po zdaniu licencji. W jego przypadku, a także Filipa Maracha i Michała Piosickiego, nie można wymagać za wiele. Oni się dopiero uczą, stawiają pierwsze kroki. Nieobecność braci Pawlickich i Tobiasza Musielaka była podyktowana tym, że oni już wybrali się w drogę na turniej Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów w Lonigo. W związku z tym szansę dostali mniej doświadczeni. W kolejnych rundach będę próbował różnych ustawień, ale w najbliższej wystąpimy zapewne w silniejszym składzie, aby postarać się poprawić naszą lokatę w tabeli Ligi Juniorów.

Artur Czaja (Dospel Włókniarz Częstochowa): Cieszę się, że zrobiłem komplet punktów. Nawet nie spodziewałem się, że będzie mi aż tak pasować wszystko. Myślałem o torze bardziej pod koło, a był twardy. Przez to trochę ciężej się jechało, ale mimo to było bardzo fajnie.

Filip Marach (Unia Leszno): Zawody te nie były najlepsze w moim wykonaniu. Pierwszy bieg kompletnie nie wyszedł, w drugim też nie poszło za dobrze. Ogólnie to kiepsko się zaprezentowałem, jeden punkt to zdecydowanie za mało. Warunki są w ostatnim czasie bardzo zmienne, ale tor był dobrze przygotowany.

Marcel Szymko (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Średnio, ale raczej nawet bardziej w stronę słabo - tak to wyglądało. Występ ten nie dał mi powodów do zadowolenia. Dobrze, że chociaż udało się wyjść z tych zawodów z twarzą. W drugiej części zanotowaliśmy progres, Krystian się obudził i jakoś zaczęło iść to w dobrą stronę.

Marco Gaschka (PGE Marma Rzeszów): Nie za dobrze mi poszło. Nie mogłem się odpowiednio dopasować. Tor był raz mokry, raz suchy, potem było zbyt dużo wody i przez to miałem problemy. Upadłem i niestety ucierpiała na tym moja noga, jest ona trochę skręcona, ale poza tym nie jest źle.

Komentarze (6)
avatar
Wojtula
20.07.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A u nas mamy Mike Trzensioka-szalony chłopak dla którego bandy mogłyby nie istnieć:) 
avatar
Fan Sportu Rzeszowskiego
20.07.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Acha, i wogole to bardzo sympatyczny, skromny czowiek - a co do Jego jazdy - robi stale postepy, jak sie mowi - krok po kroku - do przodu. 
avatar
Fan Sportu Rzeszowskiego
20.07.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Witam - jasne Marco "Marek" Gaschka - mówi praktycznie PERFEKT w naszym ojczystym języku. 
avatar
derek
20.07.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
a ten Gaschka to mówi po polsku chociaż?