Robert Noga - Żużlowe podróże w czasie (21): Derbowo po lubusku i pomorsku

W niedzielę w Enea Ekstralidze rozegrane zostaną dwa mecze derbowe. Jak mecze pomiędzy Polonią a Unibaxem i derby województwa Lubuskiego wspomina Robert Noga?

W tym artykule dowiesz się o:

W najbliższą niedzielę będziemy świadkami nieczęstego wydarzenia w naszej ekstralidze. W jednej rundzie dojdzie do dwóch pojedynków, które od dziesięcioleci cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem kibiców i stanowią pewnego rodzaju wizytówkę polskiego sportu żużlowego. Mowa o meczach derbowych. W Bydgoszczy Polonia podejmie Unibax, natomiast w Zielonej Górze Falubaz zmierzy się z odwiecznym rywalem, czyli Stalą. Wcześniej rozegrano derbowy dwumecz pomiędzy zespołami z sąsiednich Rzeszowa i Tarnowa. Małopolskim derbom poświęciłem już jeden z odcinków "Żużlowych podróży w czasie", dziś krótko (z konieczności) o dwóch pozostałych derbowych potyczkach. Zaczniemy od Ziemi Lubuskiej, bo tamtejsze derby ligowe są o kilkanaście lat starsze od pomorskich.

Po raz pierwszy Stal i ówczesny LPŻ Zielona Góra spotkały się w II lidze w 1960 roku. To były czasy takich zawodników jak Bronisław Rogal, Edmund Migoś czy Jan Stercel z klubu z Gorzowa oraz Mieczysława Mendyki, Ludwika Jaskólskiego czy Henryka Ciorgi z drużyny z Zielonej Góry. Stal była początkowo drużyną generalnie lepszą, toteż w początkowym okresie wygrywała większość spotkań. W latach 70-tych, czyli w dekadzie Wielkiej Stali, kiedy drużyna Edwarda Jancarza, Jerzego Rembasa, Zenona Plecha - zanim odszedł do Gdańska czy też Bogusława Nowaka hurtowo gromadziła mistrzowskie tytuły, jej sąsiad niczym wańka - wstańka to spadał z ekstraklasy (według tamtej terminologii I ligi), to do niej powracał. Derby lubuskie zaczęły elektryzować całą żużlową Polskę, w momencie kiedy zespół z Zielonej Góry już od pewnego czasu pod firmą Falubazu stał się czołowym teamem w kraju. Tak było chociażby w 1981 roku, kiedy to Falubaz i Stal walczyły ze sobą o mistrzowski tytuł. O losach tamtej, pamiętnej dla kibiców z Zielonej Góry mistrzowskiej korony zadecydowały, jak się potem okazało bezpośrednie spotkania. Pierwsze rozegrano w Zielonej Górze. Przy nadkomplecie kibiców gospodarze wygrali 54:36, w rewanżu na torze w…Poznaniu Andrzej Huszcza i spółka także okazali się lepsi wygrywając 41:48, pomimo 15 punktów Edwarda Jancarza. Złota era Stali powoli się kończyły, za to dla sąsiada zza miedzy nadchodziły całkiem dobre czasy. Super ciekawie było w 1988 roku kiedy to derby odbyły się, jak przeczytać można w drugim tomiku książki "Liga polska", dzień po ślubie Piotra Śwista, wówczas już młodej gwiazdki klubu z Gorzowa. Kibice zaśpiewali młodej parze "Sto lat", ale na torze sentymentów nie było, w ostatnim biegu Andrzej Huszcza wyprzedzając na dystansie... Piotra Śwista doprowadził do remisu w całym meczu!

Takich ekscytujących spotkań pomiędzy lubuskimi drużynami było na przestrzeni lat dużo więcej, ostatnie lata doskonale pamiętamy. Rywalizacja na torze, rywalizacja na trybunach, w mediach, rywalizacja w... gabinetach prezesów, nie zawsze fair i nie zawsze zdrowa, za to często niewolna od kontrowersyjnych sytuacji i zachowań. "Derbowych spotkań pomiędzy Stalą i Falubazem nie da się z niczym innym porównać" - stwierdził niedawno Marek Cieślak pytany o tamte pojedynki. Coś w tym, nie da się ukryć, jest.

Teraz przenieśmy się na Pomorze, gdzie od roku 1976 (dopiero!) trwa ligowa "wojenka" bydgosko - toruńska. Późny start derbów Pomorza łatwo wytłumaczyć, po prostu wcześniej Polonia jeździła w najwyższej klasie rozgrywkowej. Natomiast Stal czy potem Apator był przez dłuższy czas "ubogim krewnym" bydgoszczan, rywalizując na zapleczu I ligi. Już jednak otwarcie pokazało jakie pokłady emocji mogą towarzyszyć rywalizacji pomorskich ośrodków. W 1973 roku Polonia w meczach barażowych broniła miejsca w elicie, Stal jako wicemistrz II ligi, do niego aspirowała. Pierwszy mecz w Toruniu wygrali gospodarze 44:34 i pełni nadziei pojechali na rewanż nad Brdę. Tam jednak spotkali się ze słynną bydgoską kopą, na której zupełnie sobie nie radzili. Po kilku biegach wysoko przegrywając zastrajkowali i nie wyjechali więcej na tor. Sędzia kazał rozegrać jeszcze kilka biegów, tak aby mecz został zaliczony, ale startowali w nich jedynie poloniści. Roman Kościecha i Bogdan Krzyżaniak, którzy jako pierwsi odmówili jazdy zostali przez żużlowe władze zawieszeni. Taki niefortunny był początek tych konfrontacji. A potem… działo się, oj działo. Złoty czas derbowych pojedynków Polonii i Apatora to moim zdaniem lata 90-te. Wtedy to właśnie mecze tych zespołów skupiały uwagę kibiców w różnych zakątkach Polski. Z jednej strony mieliśmy "armaty" w postaci braci Tomasza i Jacka Gollobów, a drugiej cała plejada toruńskich "aniołów", Jacek Krzyżaniak, Mirosław Kowalik, Robert Sawina, Tomasz Bajerski, Wiesław Jaguś, aby wymienić tylko kilku. I oczywiście obcokrajowcy, których prawdziwa fala zalała wówczas polskie kluby. Dla jednego z nich derbowy mecz w 1994 roku okazał się prawdziwym przekleństwem. 26 czerwca tego roku na wirażu bydgoskiego stadionu w tragiczny sposób zakończyła się kariera wspaniałego szwedzkiego zawodnika Pera Jonssona. Z motocykla żużlowego trafił z urazem kręgosłupa na inwalidzki wózek...
Warto też wspomnieć, że potyczki bydgosko-toruńskie doczekały się w tamtych latach osobnego wydawnictwa. Nakładem spółki Awa-Press ukazała się niewielka, ale zgrabnie napisana przez Krzysztofa Błażejewskiego, broszurka omawiająca dzieje derbowych spotkań na Pomorzu, dziś stanowiąca już chyba wydawniczy rarytas.

Na zakończenie pewna ciekawostka. Jest aktualnie jeżdżący zawodnik, który w swojej karierze posmakował derbowych spotkań i na Pomorzu, i w Małopolsce, a obecnie od kilku sezonów także w Lubuskim. Ten zawodnik to… Tomasz Gollob. Jakie wyniki padną w niedzielę?

Robert Noga

Źródło artykułu: