Damian Michalski: Bark jeszcze trochę doskwierał i ciężko było jechać na maksa

W czwartek na leszczyńskim torze Damian Michalski powrócił do ścigania po kontuzji barku. Podczas I rundy finałowej uzyskał 4 "oczka", jednak nie czuł się on w pełni sił.

- Myślę, że nie było najgorzej, wiadomo przecież, że były to moje pierwsze zawody po kontuzji. Szkoda trochę punktów, które potraciłem, ale ciężko oczekiwać od razu bardzo dobrych wyników, skoro miałem przerwę w startach - podsumował swój występ w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Damian Michalski.

Wychowanek Unii Leszno nie był w stanie całkowicie skupić się na jeździe, zważywszy na to, że świeżo zaleczone miejsce nie dawało mu komfortu podczas rywalizacji. - Bark jeszcze trochę doskwierał i dlatego ciężko było jechać na maksa. W pierwszym biegu było w porządku, ale już od następnego wyścigu zaczęło mnie szarpać w okolicach, gdzie odniosłem uraz. Szkoda, że nie mogłem pokazać w stu procentach moich możliwości, ale w takich sytuacjach nic się nie zrobi - dodał zawodnik PGE Marmy Rzeszów.

18-latek zamierza wkrótce znów "wkręcić" się w żużlowy rytm. - Od poniedziałku planuję już normalny trening, następnego dnia wystąpię w barwach WTS Warszawa na opolskim torze w ramach Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Polski. Odnośnie najbliższego meczu ligowego, to raczej nie znajdę się w zestawieniu rzeszowskiego klubu. Trzeba będzie na to jeszcze poczekać - zakończył Michalski.

Michalski najprawdopodobniej nie weźmie udziału w niedzielnym meczu Enea Ekstraligi
Michalski najprawdopodobniej nie weźmie udziału w niedzielnym meczu Enea Ekstraligi
Źródło artykułu: