Kamil Pulczyński: Do meczu podejść na maksimum zmobilizowanym

Kamil Pulczyński był bliski sprawienia niespodzianki w finale SK w Rzeszowie. Żużlowiec Unibaksu Toruń uplasował się na czwartej pozycji.

- 9 punktów - nie jest dobrze, ale nie jest też źle. Ostatecznie zająłem czwarte miejsce, a gdybym nie pogubił punktów, to na pewno byłoby dużo lepiej. Myślę, że jestem na właściwej drodze i coś jeszcze muszę poszukać, aby wszystko zagrało w 100 proc. Jak to wszystko dogram, to myślę, że będzie jeszcze lepiej - powiedział po meczu Kamil Pulczyński.

Jak ocenił występ brata - Emila, który swój pierwszy bieg wygrał, ale w kolejnych spisywał się dużo gorzej? - Nie wiem do końca z czego to wynikało, czy z jego psychiki, czy z motocykla. Mogło być dużo lepiej - mówi.

Wychowanek ekipy z Torunia ocenił także rzeszowski tor. - Lubię startować na każdym dobrze przygotowanym torze. Geometria i nawierzchnia toru nie robi mi większej różnicy. Myślę, że wszystko tkwi w głowie i tor nie ma dużego znaczenia. W zawodach głównie liczyły się starty, na trasie było ciężko wyprzedzić. Tak jak mówię, kluczem do sukcesu był tylko start - dodaje Pulczyński.

Na podium Srebrnego Kasku stanęli Przemysław Pawlicki, Bartosz Zmarzlik i Maciej Janowski. - Bez niespodzianek. Chciałem sprawić niespodziankę i stanąć na podium, ale nie udało się. Mimo wszystko nie jestem załamany, ale też w pełni zadowolony. Dziękuję mechanikom, bo robią dla mnie i dla brata świetną robotę. Z silników też jestem jak najbardziej zadowolony, także wszystko jest na dobrej drodze - kontynuuje.

W niedzielę Unibax Toruń zmierzy się na wyjeździe w meczu derbowym z Polonią Bydgoszcz. - Trudny i bardzo ważny mecz. Wyścigi jak wyścigi, trzeba do nich podejść na maksimum zmobilizowanym, skoncentrowanym i dać z siebie wszystko. Wówczas będzie wynik. Gdy się patrzy na to, jakiej rangi będą to zawody, to myślę, że jest wtedy trochę większy ciężar psychiczny i nie zawsze da radę temu podołać - zakończył młodzieżowiec Aniołów.

Źródło artykułu: