Martin Vaculik z powodzeniem zastępuje kontuzjowanego Jarosława Hampela. Słowak po zwycięstwie w Gorzowie, zanotował również niezły występ w Chorwacji.
- To były dla mnie naprawdę fajne zawody. Cieszę się z występu w Gorican, pomimo tego, że nie awansowałem do półfinału. Zdobyłem osiem punktów i absolutnie nie jestem smutny. Wiadomo było przecież, że nie będę wygrywał każdego turnieju Grand Prix - powiedział dla SportoweFakty.pl w Gorican Martin Vaculik.
Słowak był naprawdę bliski drugiego występu w półfinale. Do tego zabrakło mu punktu, choć tak naprawdę Vaculik może mówić o sporym pechu, bo po półfinał jechał, jednak wyścig przerwano po upadku Chrisa Holdera . - Bardzo mało brakowało do tego, bym znalazł się w półfinale. Wystarczyło, by Chris Holder się nie wywrócił w czwartej serii startów, a wówczas ukończyłbym turniej z dorobkiem 10 punktów i pewnie awansowałbym do półfinału. To jest jednak żużel i nie ma łatwych wyścigów i podarowanych punktów. Tutaj trzeba sobie wszystko wywalczyć. Cieszę się, że mogę być w bezpośrednim kontakcie z najlepszymi zawodnikami na świecie. Występem w Gorican utwierdziłem się w przekonaniu, że chce na stałe jeździć w cyklu Grand Prix - dodał słowacki żużlowiec.
Martina Vaculika w Gorican wspierała liczna grupa słowackich kibiców. - Czułem się jak w domu. Tak jakbym startował u siebie w Żarnowicy. Miałem chyba najgłośniejszy doping ze wszystkich żużlowców występujących w Gorican. Bardzo dziękuję moim fanom za to, że przyjechali do Chorwacji kibicować. To wspaniałe uczucie jeździć dla takich kibiców - kończy Słowak.