Nic więc dziwnego, że kibice klubu z Rybniku, klubu z ogromnymi tradycjami mają dosyć obecnej sytuacji. Żeby dokładnie oddać, co dzieje się w Rybniku, musimy cofnąć się do roku 2011. Wtedy to, w grudniu pierwszoligowy wtedy RKM ROW Rybnik nie otrzymał licencji na starty w sezonie 2012. Działacze klubu z Rybnika mieli już jednak plan awaryjny. Licencję na starty otrzymał ROW Sp. z o.o. założony w sierpniu 2011. Spółka ta jest własnością Dariusza Momota i Michała Pawlaszczyka, a więc prezesa i dyrektora sportowego RKM ROW Rybnik. Rybniczanie wystartowali więc w II lidze, z którą raczej pożegnają się 5 sierpnia. Porażka z Kolejarzem Rawag Rawicz w ćwierćfinale play - off była na tyle bolesna, że trudno przypuszczać, by podopieczni Macieja Simionkowskiego byli w stanie odrobić tą stratę. Tym samym jest raczej jasne, że rybnicka drużyna nie będzie w stanie awansować klasę wyżej.
Nie jest tajemnicą, że spółka ma długi wobec zawodników. Nieoficjalnie mówi się o kwocie około 300 tys. złotych. Trudno zatem sądzić, by obecni działacze byli w stanie poradzić sobie finansowo w przypadku awansu do 1. Ligi. Prezydent Rybnika, Adam Fudali wielokrotnie podkreślał, że nie ma zaufania do obecnych właścicieli rybnickiego klubu. W styczniu bieżącego roku, klub nie otrzymał dotacji z urzędu miasta. Tym samym stało się to, o czym mówiono w kuluarach. Ratusz odciął się od spółki, która musiała radzić sobie sama. Sportowo nie wyglądało to najgorzej - finansowo już jednak tak. Stało się więc jasne, że licencja na starty w II lidze żużlowej to początek końca obecnego klubu żużlowego.
W połowie lipca tego roku dało się słyszeć, że rybnicki klub będzie miał nowe władze. Wtajemniczeni od razu stwierdzili, że chodzi o Krzysztofa Mrozka, który od kilku lat organizuje Turniej Pamięci Łukasza Romanka. Parę dni później, prezydent Rybnika, Adam Fudali w rozmowie z jednym z portali internetowych przyznał, że chodzi właśnie o byłego działacza Włókniarza Częstochowa. Sam zainteresowany nie udziela zbyt wielu informacji. Twierdzi jedynie, że na razie za wcześnie by cokolwiek komentować. Bardziej rozmowny jest prezydent Fudali, który powiedział jednoznacznie, że nie widzi szans współpracy z obecną ekipą rządzącą spółką. Jednocześnie podkreślił, że nowy zarząd, nowego klubu żużlowego z Rybnika może liczyć na pomoc finansową miasta. To zapewne zmienia bardzo wiele, bo nie od dziś wiadomo, że bez wsparcia miasta lub bez miejskiego lobbingu nie jest możliwe zbudowanie stabilnego, dobrego klubu sportowego.
W Rybniku szykuje się zatem ciekawa jesień. Kto okaże się zwycięzcą, tego na razie nie wiadomo. Ważne jest chyba jedno - żużel, który przeżywa w tym mieście ciężkie chwile. Nie jest w tej chwili istotne, kto pomoże klubowi wrócić na należne mu miejsce. Istotne jest, by w przeciągu krótkiego okresu czasu, 12 - krotny mistrz Polski miał szansę powalczyć o kolejny tytuł w swojej bogatej kolekcji.