Zaplanowany na 5 sierpnia mecz Stali Gorzów i Dospelu Włókniarza Częstochowa ostatecznie nie doszedł do skutku. Nad północną stolicą województwa lubuskiego przez kilka dni poprzedzających spotkanie padał deszcz, a w dzień zawodów nawierzchnię zmoczyła kilkunastominutowa ulewa. - Nie jestem zaskoczony decyzją sędziego - przyznał Piotr Paluch, szkoleniowiec Stali. - Ciężko było przygotować ten tor, bo nie było przede wszystkim słońca i tor nie miał jak schnąć. Myślę, że jest to przede wszystkim słuszna decyzja, bo chodzi o kości zawodników - dodał.
Decyzja była ogromnym szokiem dla kibiców, ponieważ na kilka godzin przed planowanym rozpoczęciem spotkania w mediach pojawiła się informacja o tym, że mecz nie jest zagrożony. - Wcześniej było dobrze, bo było słoneczko. Potem jednak znów nadciągnęły chmury, to wszystko się kisiło, a nic nie parowało. Tor nie sechł i nie dało się po prostu na takiej nawierzchni jeździć. A jak już powiedziałem, nie ma sensu balansować na granicy zdrowia, łamania kości. Opady deszczu, które nawiedzały Gorzów przez dwa ostatnie dni zrobiły swoje - wytłumaczył legendarny żużlowiec Stali.
Stal Gorzów ostatni mecz rozgrywała dwa tygodnie temu, ponieważ ostatnie spotkanie gorzowian w Zielonej Górze także zostało odwołane i przeniesione na najbliższy wtorek. Terminarz jest bardzo napięty i znalezienie odpowiedniego terminu może przysporzyć obu klubom niemałych kłopotów. - Są praktycznie dwa terminy jakie padły podczas rozmów. Pierwszy to 18 sierpnia, a drugiego nie chcę zdradzać. Nawet nieoficjalnie (śmiech). Na pewno jednak znajdzie się termin, w którym pojedziemy. Mamy trochę czasu, bo mecz musi być rozegrany prawdopodobnie do 20 sierpnia - zdradził Piotr Paluch.