- Tomasz Gollob się nie zmienia. Ja jeżdżę tak samo. Słabsze występy są wynikiem problemów sprzętowych - mówił po Grand Prix Chorwacji w Gorican Tomasz Gollob, który odbudował się niesamowicie w trakcie zawodów i po słabym początku, stanął ostatecznie na najniższym stopniu podium.
Tor w Terenzano, kiedy jeszcze ścigano się na starych tłumikach był domeną Polaka. W 2009 roku triumfował we wspaniałym stylu, zdobywając na "białej" nawierzchni aż 23 punkty. W 2010 roku Polak nie tylko wygrał Grand Prix Włoch, ale także w Terenzano zapewnił sobie pierwszy w karierze tytuł indywidualnego mistrza świata. Był to z pewnością niezapomniany wieczór polskiego speedway’a zarówno dla Tomasza Golloba, jak i tysięcy fanów znad Wisły, którzy ratowali w ostatnich latach frekwencję na kameralnym stadionie MotoClub Olimpia w Terenzano.
Po dwóch ostatnich niezłych turniejach w Gorzowie i Gorican, gdzie Tomasz Gollob dochodził do finałów, Polak w dalszym ciągu liczy się w walce o medale. Do prowadzącego Grega Hancocka traci co prawda 20 punktów, ale do trzeciego Jasona Crumpa strata jest już mniejsza i wynosi 10 "oczek". - Cały czas jestem w grze. W Gorican odrobiłem kilka punktów nad najgroźniejszymi rywalami do medali. Zapewniam, że będę walczył w kolejnych zawodach - mówi Tomasz Gollob.
W poprzednim sezonie Grand Prix Włoch nie wyszło Polakowi. Tomasz Gollob zdobył tam zaledwie 5 punktów i zajął trzynaste miejsce. Na tej samej ziemi, której rok wcześniej wywalczył złoty medal, pogrzebał praktycznie szanse na obronę tytułu. Jak będzie teraz? Ostatnie Grand Prix Tomasza Golloba to słabe początki i świetne finisze. Oby tylko Polak już na treningu w Terenzano znalazł optymalne ustawienia sprzętu i był szybki od początku zawodów. Strata punktowa może okazać się brzemienna w skutkach. Przy tak wyrównanej stawce i praktycznie sześciu kandydatach do medali, każdy punkt może być dosłownie i w przenośni na wagę złota.