Stanisław Chomski dla SportoweFakty.pl: Nie dopuszczam myśli o spadku

Przed drużyną Lotosu Wybrzeże Gdańsk trzy ważne spotkania, w których gdańszczanie będą bić się o ligowy byt. Czy wyjdą z niego zwycięsko?

Stanisław Chomski bacznie obserwował poczynania swoich juniorów w VII i VIII rundzie Ligi Juniorów. Zarówno w Tarnowie, jak i w rzeszowskiej rundzie, gdańszczanie zajmowali drugą lokatę.  - W Tarnowie było nieźle i w Rzeszowie także. Cieszy ta postawa. Czasem jednak tej ambicji jest za dużo. Choćby Krystian Pieszczek, który bardzo nie lubi przegrywać, a zarówno w Tarnowie, jak i w zawodach rzeszowskich ostro został potraktowany, przez co nie wygrał biegu, no ale taki jest żużel. Żużel staje się agresywny, ale oby nie przerodziło się to we wzrost niebezpieczeństwa. Dzisiaj jeździ się agresywnie, a na dodatek mając do tego umiejętności i sprzęt wygląda to zupełnie inaczej - tak wygląda teraz żużel - wyjaśnia trener Lotosu Wybrzeże Gdańsk. - Cieszy mnie postawa Dominika Kossakowskiego, bo przywiózł za swoimi plecami Tobiasza Musielaka, który przecież regularnie startuje w ekstralidze. Marcel Szymko powoli zaczyna się budzić ze słabszej dyspozycji. On ma 20 lat i jest doświadczony w gronie młodzieżowców, zatem od niego wymagam najwięcej, chociaż błędów też się nie ustrzegli. Na tym jednak polega ten sport, że wygrywa ten, kto popełni mniej błędów - dodaje.

Nad Rzeszowem przed zawodami przeszła ulewa, która sprawiła, że organizatorzy musieli walczyć z zalegającą na torze wodą, aby zawody mogły się odbyć. - Tor nie należał do łatwych, bo było sporo muld z błota, przez co mniej doświadczeni chłopcy mieli małe problemy. Tak naprawdę ten deszcz mógł jedynym pomóc, innym zaszkodzić. Wielu jest młodych chłopaków, którzy są jeszcze niedoszkoleni, a już mają licencję, a wielokrotnie warunki torowe górują nad ich umiejętnościami. Czasem naszą rolą jako trenerów jest wyhamowanie takiego zawodnika, żeby nie zrobił sobie krzywdy. Trzeba się ścigać, bo tak wygląda dzisiaj speedway, jednak we wszystkim musi być doza zdrowego rozsądku - mówi Stanisław Chomski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Przed drużyną z Gdańska trzy ostatnie mecze fazy zasadniczej, w których wciąż będą walczyć o ligowy byt. - Nie dopuszczam do siebie myśli o spadku. Wiadomo, że wszystko jest możliwe i trzeba taką opcję też kalkulować. Na pewno minusem jest choćby wysoka przegrana w Częstochowie. Mam ogromne pretensje i do siebie i do zawodników, bo może ja coś nie tak zrobiłem, nie tak ustawiłem. Wybaczałem porażki z liderami, ale z zespołem, który walczy z nami o utrzymanie taki występ nie przystoi. To jest trochę kompromitujące. Zawodnicy zdają sobie z tego sprawę. Mamy trudny układ spotkań, ale zawodnicy muszą i chcą walczyć do końca. Łatwo nie będzie, ale przed sezonem nikt nie mówił, że może być łatwo - stwierdza coach jeźdźców znad Bałtyku. - Zespół w tym sezonie nigdy nie pojechał w optymalnej formie, dyspozycji. Owszem, może w optymalnym składzie tak, ale zawsze na drodze stawała jakaś kontuzja. To jest największą bolączką - kończy.

Stanisław Chomski i Thomas H. Jonasson
Stanisław Chomski i Thomas H. Jonasson
Źródło artykułu: