Celem Gomólskiego było miejsce na podium. O niepowodzeniu zawodnika Intaru Lazur Ostrów zadecydował jego trzeci start, w którym Adrian został wykluczony za spowodowanie upadku Michała Mitko. - Pojechałem przy krawężniku i wyciągnęło mnie trochę szerzej, ale czy ja dotknąłem Michała? Naprawdę nie wiem. Rozmawiałem z sędzią. Nie czułem, żebym zahaczył swojego rywala. Nie wiem, jak to wyglądało z perspektywy kibiców, którzy znajdowali się przy parkingu. Sędzia powiedział mi, że stworzyłem niebezpieczną sytuację na torze. Praktycznie już wyprzedzałem Michała. Niestety, stało się i chyba zabrakło mi tych punktów, które straciłem w tym biegu. Żałuję także ostatniego wyścigu. Wyszedłem dobrze ze startu i pojechałem przy krawężniku, ponieważ ta część toru trzymała niemal przez całe zawody. Maciej Janowski pojechał szerzej i zdołał mnie wyprzedzić. Nie mogę uwierzyć, że nie stanąłem na podium - mówił wyraźnie zasmucony Adrian Gomólski.
Żużlowiec ostrowskiego klubu przyznał, że myśli już o występie w półfinale Srebrnego Kasku, który odbędzie się w najbliższy czwartek. - Teraz będę spokojnie przygotowywał się do czwartkowych zawodów. W tym tygodniu czeka mnie także start w parach w Grudziądzu i zawody ligowe z Gdańskiem. Trochę imprez na pewno mam, ale nie obawiam się, ponieważ jestem przygotowany bardzo dobrze pod względem fizycznym i sprzętowym. Trzeba się koncentrować na kolejnych startach i zrobić wszystko, żeby osiągnąć jak najlepsze wyniki - powiedział "Adik".