W niedzielę nad Częstochową około godziny 12:00 spadł deszcz. Opady te nie spowodowały jednak wielkiego zaniepokojenia wśród kibiców, którzy z niecierpliwością oczekiwali starcia Lwów z Jaskółkami. Jednak jak się później okazało, deszcz pokrzyżował szyki organizatorom. W dodatku warunki atmosferyczne, czyli około 18 stopni Celsjusza oraz brak słońca i wiatru, nie pomagały w wysuszeniu toru. - Szkoda tej ulewy, która przeszła nad Częstochową. Nawierzchnia bardzo nasiąknęła wodą i przy tych warunkach pogodowych nie było możliwości przesuszenia go. Jest za zimno, w dodatku nie ma słońca ani wiatru - mówił podczas trwania prac na torze Mirosław Jabłoński.
Żużlowiec klubu spod Jasnej Góry w trakcie prac na torze nie chciał się wypowiadać na temat losów spotkania. Sędzia zawodów, Leszek Demski, zwlekał z podjęciem decyzji, chociaż istniały niewielkie szanse na odpowiednie przygotowanie nawierzchni. - Ciężko mi się wypowiadać na ten temat, bo ja jestem tylko pracownikiem, który dostosuje się do decyzji sędziego - ocenił Jabłoński.
Ostatecznie około godziny 17:35 arbiter meczu podjął decyzję o odwołaniu spotkania. Decyzja ta spotkała się ze zrozumieniem zarówno strony częstochowskiej, jak i tarnowskiej. Obie drużyny po raz drugi spotkają się w poniedziałek o godzinie 16:00. - To dobra decyzja, że mecz się nie odbył, bo tor był w tak złym stanie, że praktycznie nie było szans, aby go przygotować do bezpiecznej jazdy - podsumował jeździec Lwów.
Jaskółki do poniedziałkowego starcia przystąpią w swoim najmocniejszym składzie. W obozie Lwów zabraknie za to zawodników z Grand Prix, bowiem w poniedziałek swój mecz na Wyspach Brytyjskich rozegrają drużyny Peterborough Panthers i Coventry Bees, w których startują Kenneth Bjerre i Chris Harris.