"Rafi" opowiedział najpierw o swoich wrażeniach i ocenił zmagania zawodników o miano najlepszego polskiego żużlowca. - Zawody mogły się podobać, było mnóstwo dobrych wyścigów i to jest najważniejsze - podsumował Dobrucki.
Wielkim faworytem do triumfu był Piotr Protasiewicz. Ostatecznie "PePe" zdobył dziesięć punktów i znalazł się poza podium. - Finał u siebie to z jednej strony handicap, a z drugiej jest to troszeczkę demotywujące. Trzeba zachować zimną krew. Pierwsze wyścigi nie poszły najlepiej, potem zdarzył się jeszcze upadek i to wszystko złożyło się na taki, a nie inny wynik. Jednak było widać po nim, że jest zmotywowany i zdeterminowany. Niektóre wyścigi jechał aż za ostro i drżałem o to, aby nic się tam nie wydarzyło - skomentował Rafał Dobrucki.
Oprócz Protasiewicza kandydatem do stanięcia na "pudle" był inny zielonogórzanin - Patryk Dudek, który w drugim swoim starcie został wykluczony przez sędziego i ograniczył w ten sposób swoje szanse na końcowy sukces. - To było dyskusyjne wykluczenie, ale sędzia z wieżyczki jakoś to widział - mówił o decyzji arbitra z szóstej gonitwy. - Podobnie jak w przypadku Piotra, to miało wpływ na jego późniejsze starty - zakończył szkoleniowiec drużyny z Winnego Grodu.