Nie chcemy zaprzepaścić ubiegłorocznej walki - rozmowa ze Zbigniewem Sucheckim

Zbigniew Suchecki po raz kolejny nie zawiódł kibiców. Żużlowiec Lotosu Wybrzeże uważa, że myślenie o porażkach nic nie da - trzeba się skupić na jak najlepszej jeździe w lidze i wygrywaniu meczów.

Michał Gałęzewski: W meczu z Unibaksem Toruń zdobyłeś pięć punktów i trzy bonusy, więc jak na uzupełniającego parę nie było źle. Jesteś z siebie zadowolony?

Zbigniew Suchecki: Cóż za optymistyczne podejście (śmiech). Wolałbym zdobyć trzy punkty, ale żebyśmy wygrali. Tak jednak nie było. Przegraliśmy, a każda porażka boli - szczególnie, że jest ich za dużo. Toruń był do ugryzienia, ale w końcówce pokazali nam, że są szybcy. Było ciężko.

Prawie wszystkie biegi kończyły się remisem. Co zaważyło o waszej porażce?

- To, że w niektórych sytuacjach prowadzący parę nie potrafił wygrać zdecydowanie biegu, na przykład o całą prostą. Wówczas goście zaczynają szukać, grzebać w motocyklach i są w dołku. Jak przyjeżdżamy na 3:3, a rywale wygrywają poszczególne biegi, to jest problem. Trzeba wygrywać wyścigi u siebie i wtedy można się podpytać zwycięzców jak się przełożyli.

Atmosfera na trybunach nie była najlepsza. Co ma na to wpływ? Wasze porażki?

- Jak najbardziej tak, ale trzeba popatrzeć od drugiej strony. Robimy wszystko co się da. Ja rozumiem, że nikogo to nie interesuje, bo liczą się zwycięstwa. Sport jest brutalny, nikogo nie obchodzi dlaczego przegrywamy. U nas jest naprawdę dużo kontuzji. Jonasson zasuwał jak zawsze, a po meczu leżał w garażu i płakał zwijając się z bólu. Gdyby nie szpital w zespole, byłoby lepiej. Nie możemy pojechać w jednym składzie, bo w takich przypadkach łatwo wyciągać odpowiednie wnioski. U nas jest rotacja, bo musi być i ciężko jest mieć zgrany zespół.

Suchecki coraz lepiej radzi sobie na gdańskim torze
Suchecki coraz lepiej radzi sobie na gdańskim torze

Czeka was mecz w Rzeszowie. Co sądzisz o tym torze?

- Jak najbardziej jest podobny do Poznania. To duży tor i jest się gdzie "zmieścić".

Masz odpowiedni sprzęt na taką nawierzchnię?

- Pojadę odświeżyć, żeby to ładnie "gwizdało". Tam motocykle muszą działać normalnie. Odwiedzę mechanika, żeby dobrze mi nakręcił sprężyny (śmiech).

Po tych porażkach jak wygląda atmosfera w zespole? Wierzycie w utrzymanie w lidze?

- Jak najbardziej tak. Każdy zawodnik przejmuje się i robi wszystko, żeby nie zaprzepaścić ciężkiej walki, jaką mieli gdańscy jeźdźcy w ubiegłym sezonie. Utrzymanie jest najważniejsze i każdy w to wierzy. Trzeba to jeszcze pokazać na torze.

Włókniarz zremisował w Bydgoszczy i nie wiadomo, czy nie będziecie jechali o utrzymanie ze Spartą. To dla ciebie jakaś różnica?

- Obojętnie z kim byśmy nie jechali, trzeba się starać na sto procent. Każdy zawodnik raz ma słabszy dzień, raz lepszy. Trzeba walczyć o zwycięstwa z każdym rywalem. To czy ktoś jest teoretycznie słabszy, czy mocniejszy, okaże się w praktyce. Zespół z Tarnowa też był bardzo mocny, a jak wygraliśmy, to prawie płakaliśmy ze szczęścia. Po tylu batach odnieśliśmy zwycięstwo, które smakowało wyśmienicie. Wiara daje sukcesy.

W ubiegłym sezonie jeździłeś w drugiej lidze i raz radziłeś sobie lepiej, raz gorzej. W tym roku ścigasz się w ENEA Ekstralidze. Myślałeś już o przyszłym sezonie?

- Na razie o tym nie myślę. W tym sezonie chcę pojechać dobrze. Każdy zawodnik jedzie dla drużyny i dla siebie. Ja najchętniej zostałbym w Gdańsku, ale nie wiadomo co przyniesie czas. Wszyscy jedziemy o swój byt, bo jak ktoś zawala mecze, to nikt go nie chce. Ten sport jest na tyle przewrotny, że można być bohaterem, a chwilę później zakończyć karierę. Ważna jest systematyczność.

Zbigniew Suchecki zżył się z Gdańskiem i chce zostać w Wybrzeżu
Zbigniew Suchecki zżył się z Gdańskiem i chce zostać w Wybrzeżu

Gdański zespół od kilku sezonów daje szanse zawodnikom, którzy nie radzili sobie wcześniej. Każdy z was miał szansę w tym klubie jeździć w ENEA Ekstralidze. Czujesz, że ją wykorzystałeś?

- Przyjechałem na treningi i dobrze mi szło, dodatkowo działacze patrzyli na wyniki w Danii i na to, że trenuję gdzie się da, dlatego dali mi szansę. Jak widać, przenosi się to na mecze. Nie chodziło o to, że mam zdobywać po czternaście punktów. Miałem po prostu dokładać cegiełkę do wyników drużyny.

Na pewno dochodziły do was ostatnie informacje o decyzji Grupy Lotos. Ma to wpływ na jazdę na torze?

- Każdy zawodnik skupia się na motocyklu i na tym, aby mieć dobre przełożenie, dzięki temu jeździ się lekko, przyjemnie i wygrywa się biegi. Jak spasuje się źle, to dostaje się szprycę i nie może utrzymać motocykla. Sprawa sponsoringu Grupy Lotos jest ważna i istotna dla przyszłości klubu, bo na podstawie tego on funkcjonuje. My musimy myśleć o poszczególnych biegach. Jak będziemy dobrze jechać, to tylko poprzez wynik można zrobić pozytywną atmosferę wokół klubu. Rozważanie nic nie da.

Źródło artykułu: