Cardiff jakoś szczególnie szczęśliwe dla polskich żużlowców nigdy nie było. Co prawda w debiucie na Millennium Stadium trzecie miejsce zajął Tomasz Gollob, ale polski żużlowiec wszech czasów nigdy później nie zbliżył się nawet do tego osiągnięcia, mając często problemy na czasowym torze w Cardiff.
W 2010 roku w najlepszym sezonie w karierze Tomasza Golloba, Polak był bliski awansu do wielkiego finału. Świetnie spisywał się w fazie zasadniczej, jednak na przeszkodzie do sukcesu stanął defekt motocykla w półfinale. - Mogłem wygrać tamte zawody. Niestety, złośliwość rzeczy martwych - mówił późniejszy mistrz świata. Wydawało się, że wówczas Gollob rozgryzł tor w Cardiff, który wcześniej mu nie leżał. Słaby występ przed rokiem - już na nowych tłumikach - zaprzeczył jednak tej teorii. Tak naprawdę nie wiadomo, czego spodziewać się po polskim jedynaku w sobotniej Grand Prix Wielkiej Brytanii. Wszystko jak zwykle w kwestii sprzętu. Jeśli Tomasz Gollob dopasuje go od początku zawodów, może sprawić miłą niespodziankę. Jeśli nie, pewnie definitywnie pożegna się z marzeniami o medalu.
Szkoda, że w Cardiff nie może jeszcze wystartować Jarosław Hampel, który z reguły na tamtejszym obiekcie spisywał się dobrze. W poprzednim sezonie co prawda turniej mu nie wyszedł, ale w sumie trzy razy "Mały" stał na podium na Millennium Stadium. W 2005 roku Polak był drugi, przegrywając tylko z Tony Rickardsson. Rok później zajął trzecie miejsce, a wynik ten powtórzył w 2010 roku. - Zazwyczaj jeździło mi się tam bardzo dobrze. Lubię tamtejszy obiekt, który jest dobry do ścigania - mówi Jarosław Hampel.
Tomasz Gollob w sobotę będzie jedynym polskim żużlowcem w Grand Prix Wielkiej Brytanii. Zapewne na trybunach potężnego Millennium Stadium zasiądzie wielu Polaków, mieszkających na co dzień na Wyspach. Jakże pięknym prezentem dla rodaków byłoby podium Tomasza Golloba, który nie tylko w tym sezonie udowadniał, że potrafi przejść niesamowitą metamorfozę podczas turnieju Grand Prix. Mazurek Dąbrowskiego na Millennium Stadium byłby cudownym wydarzeniem. Cóż, pomarzyć można...