Euforia w Częstochowie - relacja z meczu Dospel Włókniarz Częstochowa - Unia Leszno

Wspaniałe widowisko oglądali kibice w Częstochowie. Lwy dzięki zwycięstwu nad Unią Leszno zapewniły sobie utrzymanie w Ekstralidze, co było fetowane niemal jak mistrzostwo Polski.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk

Niedzielny mecz miał dać odpowiedź na wiele pytań. Dla obu drużyn był to mecz o wszystko. Częstochowianie walczyli o uniknięcie udziału w fazie play-out, a leszczynianie o czwarte miejsce premiowane udziałem w play-offach. Oba zespoły, aby myśleć o pozytywnym rozstrzygnięciu, w ostatniej rundzie spotkań musiały odnieść zwycięstwo. Wygrany mógł być jednak tylko jeden. Lwy po siedemnastu kolejkach miały punkt straty do Betard Sparty Wrocław, a Byki o jedno oczko wyprzedzały w tabeli Unibax Toruń.

Po raz kolejny pogoda w Częstochowie starała się spłatać figla organizatorom zawodów. W nocy i rano nad Świętym Miastem padał deszcz, który mógł przeszkodzić w odpowiednim przygotowaniu toru. Tak się jednak nie stało i osoby odpowiedzialne za przygotowanie nawierzchni stanęły na wysokości zadania. Jeszcze w sobotę owal przy ulicy Olsztyńskiej przygotowany został na opady deszczu, a zaraz po ich ustaniu zaczęto pieczołowite prace, które zakończyły się pozytywnie.

O tym jak duży jest ciężar tego spotkania pokazały pierwsze wyścigi. Zawodnicy nie oszczędzali się i do końca walczyli o każdy punkt, który w końcowym rozrachunku mógł być decydujący. W trzecim biegu miała miejsce pierwsza groźna sytuacja na torze. Damian Baliński na ostatnich metrach staranował Rafała Szombierskiego. Obaj zawodnicy zanotowali upadek, a sędzia zawodów, Marek Wojaczek, zdecydował się wykluczyć zawodnika Unii Leszno jako sprawcę upadku rywala.

Kraksa ta odcisnęła piętno na całym spotkaniu. Baliński za każdym razem gdy pojawiał się na torze był witany ogromną porcją gwizdów. Z kolei "Szumina", który z całym impetem uderzył w drewnianą bandę, upadek ten okupił złamaniem trzech żeber. Mimo to wychowanek rybnickiego klubu pojawił się na torze w kolejnych wyścigach i mecz zakończył z dorobkiem 6 punktów i dwóch bonusów. Przeciwnikiem Szombierskiego nie byli tylko rywale, ale również ogromny ból. Jednak "Szumina" zacisnął zęby i za każdym razem stoczył z rywalami o kolejne punkty. - Po dzwonie w trzecim wyścigu Rafał był bardzo obolały. Jego walka w czternastym wyścigu to była poezja. Wielki szacunek dla niego - pochwalił postawę Szombierskiego menedżer Lwów - Jarosław Dymek.

Już w kolejnej gonitwie miała miejsce kolejna groźnie wyglądająca sytuacja. Na pierwszym łuku upadek zanotowali Hubert Łęgowik, Kamil Adamczewski i Jurica Pavlic. Leszczynianie szybko wstali z toru i bez żadnych urazów kontynuowali starty. Mniej szczęścia miał "Łęgi", który doznał złamania ręki z przemieszczeniem. Kontuzja ta oznacza kilka tygodni przerwy.

Po siódmym wyścigu częstochowianie po raz pierwszy wyszli na prowadzenie, którego nie oddali do końca spotkania. Stało się tak dzięki defektowi na prowadzeniu Pavlica, co wykorzystali Grzegorz Zengota i zastępujący kontuzjowanego Kennetha Bjerre Mirosław Jabłoński. W kolejnych gonitwach Lwy powiększały swoją przewagę, która po jedenastym biegu wynosiła już 8 punktów i częstochowianie mogli śmiało myśleć o bonusie.

Leszczynianie nie zamierzali się jednak poddawać i do końca walczyli o korzystny wynik. W wyżej wspomnianej jedenastej gonitwie trener gości Roman Jankowski zdecydował się na jedyną w tym meczu zmianę taktyczną. Słabo spisującego się Tobiasza Musielaka zastąpił Przemysław Pawlicki. Starszy z braci Pawlickich zawiódł jednak oczekiwania trenera i dotknął taśmy. Jego miejsce zajął Piotr Pawlicki, który na dystansie wykorzystał błąd Zengoty i dojechał do mety za plecami niepokonanego Daniela Nermarka. Szwed był zdecydowanym liderem częstochowskiej drużyny. Nermark nie zaznał smaku porażki i mecz zakończył z płatnym kompletem punktów.

W dwunastej gonitwie ponownie na torze zaprezentowali się bracia Pawliccy. Tym razem emocji na starcie nie okiełznał młodszy z braci i dotknął taśmy. W powtórce Grigorij Łaguta spowodował upadek Przemysława Pawlickiego i został wykluczony. Wyścig ten zakończył się rezultatem 3:2 i było to drugie biegowe zwycięstwo gości w meczu. W ostatnim biegu przed wyścigami nominowanymi odżyły nadzieje leszczynian. Wszystko za sprawą podwójnego zwycięstwa Pavlica i Balińskiego, który w decydujących gonitwach startował na silnikach braci Pawlickich.

Jednak marzenia o punktach wywiezionych z Częstochowy zawodnicy miejscowego Włókniarza wybyli rywalom w dwóch ostatnich wyścigach, które zakończyły się ich podwójnym zwycięstwem. Tym samym Lwy rzutem na taśmę odrobiły straty z pierwszego spotkania i zdobyły czwarty w tym sezonie punkt bonusowy za lepszy rezultat w dwumeczu. - To był bardzo trudny mecz dla obu ekip. Od początku było widać, że to będą zacięte zawody. Popełniliśmy za dużo błędów i to spowodowało, że nie wywieźliśmy punktów z Częstochowy - przyznał szkoleniowiec gości.

Ozdobą zawodów była walka Szombierskiego w czternastej gonitwie, kiedy to na dystansie minął najpierw Piotra Pawlickiego, a następnie wyprzedził Balińskiego. Ataki te wywołały euforie na całym stadionie, bowiem podwójne zwycięstwo zapewniło Lwom utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. "Szumina" został cichym bohaterem tego spotkania, a po meczu na trybunach długo można było słyszeć skandowane przez kibiców nazwisko Szombierskiego. - Rafał nie czuł się do końca na siłach by jechać w czternastym wyścigu. Początkowo powiedział, że może być ciężko. Później zawołał mnie i powiedział, że Częstochowa go potrzebuje. Zrobił on niesamowitą robotę - powiedział Dymek.

Zwycięstwo dało Lwom pewne utrzymanie. W meczu o dziewiąte miejsce pojadą Betard Sparta Wrocław i Lotos Wybrzeże Gdańsk. Leszczynianie przez porażkę stracili za to możliwość walki o medale Drużynowych Mistrzostw Polski. - Liczymy na to, że Stal Gorzów wygra, ale ja w cuda nie wierzę - mówił w trakcie pomeczowej konferencji prasowej trener leszczyńskiej Unii. W Toruniu miejscowy Unibax pokonał Stal Gorzów i wskoczył na czwartą pozycję w ligowej tabeli. Dla Byków, podobnie jak dla częstochowian rezultaty ostatniej kolejki oznaczają koniec sezonu. O ile w Częstochowie zapanowała z tego powodu euforia, o tyle w obozie leszczyńskim zapanował smutek.

Unia Leszno 39:
1. Przemysław Pawlicki - 11 (2,3,2,t,3,1)
2. Tobiasz Musielak - 2+1 (1*,0,1,-)
3. Troy Batchelor - 5+1 (2,1*,2,0,-)
4. Damian Baliński - 6+2 (w,2,1*,2*,1)
5. Jurica Pavlic - 7 (2,d,2,3,0)
6. Piotr Pawlicki - 6 (3,1,2,t,0)
7. Kamil Adamczewski - 2 (1,1,0)

Dospel Włókniarz Częstochowa 50:
9. Mirosław Jabłoński - 5+1 (3,2*,0,0)
10. Grzegorz Zengota - 10 (0,3,3,1,3)
11. Grigorij Łaguta - 11 (3,2,3,w,3)
12. Rafał Szombierski - 6+2 (1,1*,1,1,2*)
13. Daniel Nermark - 14+1 (3,3,3,3,2*)
14. Marcin Bubel - 4 (2,0,2)
15. Hubert Łegowik - 0 (0,w,ns)

Bieg po biegu:

1. (68,53) Pi. Pawlicki, Bubel, Adamczewski, Łęgowik 2:4
2. (67,83) Jabłoński, Prz. Pawlicki, Musielak, Zengota 3:3 (5:7)
3. (67,49) Łaguta, Batchelor, Szombierski, Baliński (w/su) 4:2 (9:9)
4. (67,90) Nermark, Pavlic, Adamczewski, Łęgowik (w/su) 3:3 (12:12)
5. (67,32) Prz. Pawlicki, Łaguta, Szombierski, Musielak 3:3 (15:15)
6. (66,82) Nermark, Baliński, Batchelor, Bubel 3:3 (18:18)
7. (67,59) Zengota, Jabłoński, Pi. Pawlicki, Pavlic (d1) 5:1 (23:19)
8. (67,55) Nermark, Prz. Pawlicki, Musielak, Łęgowik (ns) 3:3 (26:22)
9. (67,91) Zengota, Batchelor, Baliński, Jabłoński 3:3 (29:25)
10. (67,39) Łaguta, Pavlic, Szombierski, Adamczewski 4:2 (33:27)
11. (67,71) Nermark, Pi. Pawlicki, Zengota, Batchelor, Prz. Pawlicki (t) 4:2 (37:29)
12. (67,95) Prz. Pawlicki, Bubel, Łaguta (w/su), Piotr Pawlicki (t) 2:3 (39:32)
13. (67,76) Pavlic, Baliński, Szombierski, Jabłoński 1:5 (40:37)
14. (68,22) Zengota, Szombierski, Baliński, Pi. Pawlicki 5:1 (45:38)
15. (67,53) Łaguta, Nermark, Prz. Pawlicki, Pavlic 5:1 (50:39)

Sędzia:
Marek Wojaczek
Widzów: 9000
NCD: 66,82 w 6. biegu Daniel Nermark
Startowano według II zestawu



KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×