Cegielski o meczach gdańsko-wrocławskich: Na trybunach przyjaźń, na torze walka

Podobnie jak w 2009 roku, również i teraz zespoły z Gdańska i z Wrocławia stoczą między sobą batalię o utrzymanie w lidze. Co ciekawe, w przeszłości w klubach z obu miast jeździł Krzysztof Cegielski.

Już od osiemnastu lat kibice Wybrzeża Gdańsk i Sparty Wrocław żyją ze sobą w zgodzie. - Atmosfera spotkań gdańsko-wrocławskich jest zawsze bardzo dobra, jednak zwłaszcza w meczach o taką stawkę przyjaźni na torze być nie może. W przypadku zawodników liczy się być albo nie być dla obu zespołów. Niech będzie przyjaźń na trybunach, a także w parku maszyn przed meczem i po - powiedział Krzysztof Cegielski. - Mecz będzie bardzo ostry i zacięty. Zawodnicy wiedzą o co jadą, dla wielu jest to być albo nie być w ENEA Ekstralidze. Albo zostaną w niej, albo będą musieli zrobić sobie przerwę od jazdy w tych rozgrywkach. Każdy będzie chciał zapomnieć o rundzie zasadniczej, zwłaszcza gdańszczanie. Zawodnicy Wybrzeża mogą sprawić jednak niespodziankę, bo dopiero od niedawna jadą w pełnym składzie i czas pracuje na ich korzyść - dodał.

Cegielski w czerwono-biało-niebieskich barwach jeździł w latach 2000-2001 i rozstał się z klubem w nienajlepszej atmosferze. - Nienajlepiej to się zakończyło, to fakt. Nie oznacza to jednak, że nie wspominam mile pobytu w Gdańsku jako całokształt. Spędziłem tu bardzo miłe chwile w klubie i na torze. Przede wszystkim pamiętam wypełnione trybuny stadionu w Gdańsku. Patrząc teraz na frekwencję, to ciężko w to uwierzyć - zauważył były zawodnik Wybrzeża. - Jeździliśmy nie tylko w Ekstralidze, ale i w I lidze i przypominam sobie spotkania w niższej klasie rozgrywkowej nie mające żadnego znaczenia, które wygrywaliśmy do jednej bramki, a mimo to na trybunach był komplet widzów. Jak się okazuje, nie zawsze jazda na najwyższym poziomie przekłada się na frekwencję, a i inne okoliczności decydujące, czy kibic przychodzi, czy nie - zauważył Krzysztof Cegielski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

W barwach klubu z Wrocławia, Cegła jeździł w 2003 roku. Niestety właśnie wtedy odniósł kontuzję, która uniemożliwiła mu kontynuowanie kariery. - Wszędzie, gdzie jeździłem, startowało mi się dobrze. We Wrocławiu nie startowałem długo, bo tylko do kontuzji. Pamiętam, że sezon zacząłem nienajlepiej, ale z meczu na mecz się poprawiałem i zacząłem mieć już dobrą dyspozycję - wspomina były żużlowiec. - Również we Wrocławiu miałem bardzo dobry kontakt z klubem i z kibicami. Był to korzystny okres. Jak doznałem kontuzji, to prowadziliśmy w tabeli, więc wszystko układało się w najlepszym porządku. Bardzo miło wspominam ten krótki, ale treściwy i pozytywny czas - zakończył.

Źródło artykułu: