Dawid Stachyra: To przestaje być śmieszne

Dawid Stachyra w tym sezonie świetnie spisuje się w rozgrywkach I ligi, a jego zespół walczy o awans do Ekstraligi. Popularny "Davidoff" uważa jednak, że na własnym torze powinien spisywać się lepiej.

Dawid Stachyra w sezonie 2012 po kilku latach startów w innych zespołach wrócił do Lublina. Okazało się to świetnym posunięciem - beniaminek I ligi jest bardzo pozytywnym zaskoczeniem tegorocznych rozgrywek, a sam Stachyra obok Roberta Miśkowiaka wyrasta na lidera "Koziołków". Zawodnik przyznaje jednak, że ma ogromne problemy z lubelskim owalem, o czym świadczyć może fakt, że lepszymi wynikami może pochwalić się na wyjazdach.
- Nie mam rozwiązań na Lublin, to przestaje być śmieszne. Przechodzę męczarnie w każdym meczu. W spotkaniu z Lokomotivem przygotowaliśmy motocykl fatalnie, miałem jednak kilka biegów przerwy i zmieniliśmy praktycznie wszystkie możliwe ustawienia. Trochę zadziałało, ale na pewno nie był to szczyt możliwości

- twierdzi popularny "Davidoff", który przeciwko Łotyszom zdobył dziewięć punktów z "bonusem".

Popularny "Davidoff" wciąż nie może znaleźć optymalnych ustawień na lubelski tor
Popularny "Davidoff" wciąż nie może znaleźć optymalnych ustawień na lubelski tor

27-letni żużlowiec wierzy, że lubelskie "Koziołki" w najbliższym starciu z GTŻ Grudziądz na własnym torze są w stanie pokonać rywali. Według szóstego pod względem średniej biegopunktowej zawodnika I ligi w sezonie 2012, przegrana z ekipą Roberta Kempińskiego będzie oznaczała koniec szans LW KMŻ na walkę o Ekstraligę.

- Szukam rozwiązań, żeby w ostatnim spotkaniu na naszym torze z GTŻ nie dać plamy. Wiadomo, jakiej rangi będzie to mecz. Trzeba go wygrać, to przybliży nas do naszych celów. Będziemy robić wszystko, żeby je osiągnąć. Grudziądz to klasowa drużyna i trzeba się skupić na tym spotkaniu. Jeżeli je przegramy, to nie będziemy mieli czego szukać w Gnieźnie - uważa Stachyra.

W ostatnim meczu sezonu lublinianie pojadą do Gniezna, gdzie zmierzą się z bardzo silną Lechmą Start. Jeździec reprezentujący barwy "Koziołków" wcale nie myśli jednak, że jego drużyna jest skazana na porażkę w pierwszej stolicy Polski.

- Myślę, że stać nas na zwycięstwo w Gnieźnie. Jeżeli pokonamy wcześniej GTŻ, to Start będzie czuł dużą presję, co na pewno nie ułatwi im sytuacji. My też jakiś poziom prezentujemy, a w żużlu wiele się może zdarzyć, więc ewentualna wygrana w Gnieźnie nie jest niemożliwa - przekonuje wychowanek TŻ Lublin.

Źródło artykułu: