Przemysław Pawlicki (Unia Leszno): Jestem bardzo zadowolony ze swojego występu. Zawody były naprawdę bardzo fajne. Cieszymy się ze zwycięstwa. Na końcówkę sezonu na półkę dochodzi kolejne trofeum, z czego niezmiernie się cieszę.
Dawid Stachyra (Lubelski Węgiel KMŻ): Szału nie było. Nie mogłem znaleźć takiej mega prędkości żebym mógł coś zawojować. Niektóre biegi były dobre. Występ nie jest zły, bo nawiązałem walkę z zawodnikami miejscowymi, którzy w Lesznie są przecież bardzo szybcy. To nie jest to, co uważam, że powinno być. Szukaliśmy ustawień, ale widocznie mój motocykl i te przełożenia nie były dobre na ten tor.
Krzysztof Jabłoński (Stelmet Falubaz Zielona Góra): Występ trochę nierówny. Te zewnętrzne pola, które ciągle miałem, nadrabiałem dobrymi startami. Dobrze, że zawody wytrzymałem kondycyjnie. Szczerze mówiąc, spadałem z motocykla. Nie do końca mam wyleczoną kostkę po fatalnym upadku podczas finału IMP w Zielonej Górze, ale ból przemija, a medal pozostaje.
Piotr Pawlicki (Unia Leszno): Startowałem tylko w jednym biegu, który mi kompletnie nie wyszedł. Szczerze mówiąc, to chłopaki czują ten sukces. To oni dzisiaj robili punkty i wygrali finał. Ja się do tego w ogóle nie przyczyniłem.
Rafał Okoniewski (PGE Marma Rzeszów): Ciężki występ z tego względu, że nie mogłem sobie poradzić ze startu. Dopiero na ostatni bieg coś zagrało i czułem, że motor jest sklejony do tego toru. Wcześniej była tragedia. Taki jest sport i wszystko się może zdarzyć. Myślę, że dzisiejszego wieczoru to się potwierdziło, bo dużo ludzi by postawiło na nas przed zawodami, że będziemy w pierwszej trójce, a się nie załapaliśmy. Rywali byli po prostu lepsi.
Robert Miśkowiak (Lubelski Węgiel KMŻ): W sumie jechałem dwa razy. W pierwszym biegu nie wyjechałem dobrze ze startu. Miałem zewnętrzne pole, które w ogóle nie chodziło. W drugim starcie przyjechaliśmy na podwójnym prowadzeniu, a później zrezygnowałem już z zawodów.
Mariusz Puszakowski (Victoria Piła): Mój występ był bardzo słaby. Medal był tak blisko, a w ostatni biegu wyszło nieporozumienie. Próbowałem coś jeszcze działać, ale przegrałem na centymetry. Dałem ciała i tyle. Mógł być życiowy sukces, a wracamy z porażką. Szkoda, że tak się stało, ale taki jest sport i trzeba jechać dalej.