Paweł Baran (II trener Azotów Tauron Tarnów): Cieszymy się, że wygraliśmy. Początek był dla nas ciężki. Przegraliśmy podwójnie z gospodarzami, ale są oni u siebie bardzo mocni. Gratuluję chłopakom i trenerowi Cieślakowi. Jesteśmy Młodzieżowymi Drużynowymi Mistrzami Polski i chcemy pójść za ciosem w lidze, aby zdobyć tam taki sam medal.
Maciej Janowski (Azoty Tauron Tarnów): Fajnie, że wygraliśmy i jestem z tego zadowolony. Ja przyjechałem na gotowe, bo chłopacy jeździli w eliminacjach i wywalczyli awans do finału - gratulacje im się należą. Ja się cieszę, że mogłem pomóc. Tor nie był łatwy, tylko wymagający. Ważne było wygrywanie startów, bo jak ktoś jedzie z przodu, to jest mu o wiele łatwiej.
Jakub Jamróg (Azoty Tauron Tarnów): Celem było zwycięstwo i bardzo się z tego cieszymy. Bardzo dobrze też, że każdy odjechał zawody cało i zdrowo, bo tor przez opady deszczu był bardzo ciężki i wymagający. Jestem zadowolony.
Dominik Kossakowski (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Wydaje mi się, że był to mój najlepszy występ na dużym torze w dotychczasowej karierze i jestem bardzo zadowolony ze srebrnego medalu. Mówiąc szczerze, liczyłem na maksymalnie pięć punktów. Wyszło dużo lepiej i się tego nie spodziewałem.
Łukasz Sówka (WTS Nice Warszawa): Troszkę pogoda popsuła całe widowisko, bo warunki torowe naprawdę były ciężkie. Piotrek Pawlicki odpadł i nie poukładało się po naszej myśli. Cieszy jednak brązowy medal, zawsze to jest coś. Ja sam w wyścigu w którym upadł Piotrek zjechałem z toru, bo sobie po prostu nie radziłem, a nie chciałem zrobić krzywdy ani sobie, ani kolegom. Z przodu jedzie się zupełnie inaczej, niż za plecami.
Damian Adamczak (Orzeł Łódź): Na pewno było lepiej niż ostatnio w Gdańsku, kiedy nie mogłem sobie poradzić. Nie uważam jednak, że jest już wszystko w porządku. Cały czas się uczę i zbieram informacje. Ostatnio położyłem nacisk na pracę sprzęgła i przynosi to rezultaty. W biegu w którym przyjechałem drugi zmieniłem ustawienie. Później wróciłem do starego i było już dobrze.
Tobiasz Musielak (Unia Leszno): Moja postawa nie była najlepsza. Szkoda, że nie udało się nam zdobyć medalu. W zeszłym roku był podobnie. Zobaczymy jak będzie za rok. Gdański tor był wymagający, ale nie ma co się tłumaczyć. Kamil Adamczewski pojechał dobrze, a do młodych zawodników nie ma co mieć pretensji - fajnie, że mają naukę. Leszno ma najlepszych juniorów w Polsce, gdyż wielu z nas jeździ w innych zespołach. Teraz będę miał jeszcze trochę zawodów, w październiku i w listopadzie jak dopisze pogoda, to chcę pojeździć na crossie.
Remigiusz Perzyński (Stelmet Falubaz Zielona Góra): Na pewno można było pojechać dużo lepiej. Nie ukrywamy, że nie poradziliśmy sobie z torem. Padało przez całą noc, rano też lało. Tor nie był najlepszy, ale było to spowodowane warunkami atmosferycznymi. Jak jechało się z pełnym gazem, to nie było tak trudno. Po wyścigu który wygrałem, Adam Strzelec który mnie wpuścił śmiał się, że dobrze że się nie zatrzymałem w połowie wyścigu (śmiech). Trochę mnie sponiewierało. Dobrze, że dojechaliśmy cało i zdrowo.