- Zaciągnięcie kredytu to rozwiązanie krótkotrwałe. Mocno obciąży kolejne budżety. Teraz klubem powinien pokierować stosunkowo młody człowiek, znający realia sportu, ale przede wszystkim zarządzania i biznesu. Ale musi mieć przy sobie osobę doświadczoną, która nie pozwoli, by zawodnicy i inni owinęli go sobie wokół palca - powiedział Leszek Tillinger w wywiadzie udzielonym Gazecie Pomorskiej - pomorska.pl.
Zdaniem byłego prezesa bydgoskiego klubu działacze Polonii przepłacali zawodników. - Jak swego czasu propozycję od Polonii miał Sebastian Ułamek, to jeździł z nią po innych klubach i pokazywał, jakie warunki daje Bydgoszcz. Propozycja była na tyle dobra, że traktował to jak kartę przetargową. Podchodzono też pod Rafała Dobruckiego, ale on wolał zostać w Falubazie. Widocznie jednak oferta trafiła w ręce Grzegorza Walaska. A że była świetna, a on miał konflikt ze swoim klubem w Zielonej Górze, zgłosił się do Bydgoszczy. Kwoty za jego kontrakt od dawna nie są tajemnicą (milion złotych za samo podpisanie umowy i gigantyczne stawki za punkty - dop. red.). Polonia nie była w stanie udźwignąć takiego ciężaru finansowego. Zawodnicy wykorzystywali zawirowania w klubie, zmiany władz. Wiedzieli, że Polonia jest pod ścianą, to podbijali stawki - stwierdził Tillinger.
Źródło: Gazeta Pomorska - pomorska.pl