- Mogło być zdecydowanie lepiej. Jestem niezadowolony z pracy mojego motocykla - męczył mnie, szarpał, wyrywał, prawie w ogóle nie ciągnął na trasie, nie był właściwie spasowany do tego toru. Na ostatni wyścig dopiero wsiadłem na drugi motocykl, okazał się on zdecydowanie lepszy, normalnie się prowadził. Wyjechałem dobrze ze startu, byłem drugi, ale tor był zaraz po roszeniu i pojechałem trochę po wodzie, zacząłem się ślizgać, chłopaki wtedy mnie wyprzedzili. Ogólnie rzecz biorąc, spodziewałem się lepszego występu, zawsze w Rawiczu dobrze mi się ścigało. Nie występowała jednak presja, można było się bawić, choć nie ukrywam, ze wynik jest niesatysfakcjonujący. To jest sport, nie zawsze się wygrywa - powiedział po zawodach Stanisław Burza.
Przed nieco ponad miesiącem "Stanley" zakomunikował, że wciąż celuje w rywalizację na pierwszoligowych torach. W międzyczasie promocję do tych rozgrywek uzyskał rawicki Kolejarz, a doświadczony zawodnik został zaproszony na imprezę zwieńczającą sezon w Rawiczu. Czy jest coś na rzeczy? - Chyba nikt nie wybiega tak daleko do przodu, żeby rozmawiać o kolejnych rozgrywkach. Tym bardziej, że jeszcze parę dni temu nie było wiadomo, czy Kolejarz wywalczy awans. Cała zima przed nami, będę się rozglądał, zobaczę, jakie oferty się pojawią i czy w ogóle jakiś klub z pierwszej ligi wyrazi zainteresowanie moją osobą. Nie ukrywam, że chciałbym się odbić ze stawki drugoligowej i jeździć o półkę wyżej - dodał.
Po zakończeniu zmagań ze Speedway Wandą Kraków, 35-latek zamierzał walczyć o punkty w brytyjskiej Premier League, jednak ostatecznie plan ten spalił na panewce. - Sprawa z licencjami i pozwoleniami jest dość zawikłana. Wypadałoby, żeby działacze klubów na spotkaniach pomyśleli, jak to rozwiązać. Jestem zawodnikiem klubu i jak sezon jest już skończony, to myślę, że nie powinno być problemów ze startowaniem w zagranicznej lidze. Zapadła decyzja z góry i osobiście mogę niewiele zrobić - przyznał.
Wychowanek Unii Tarnów indywidualnie spisał się na miarę własnych oczekiwań w 2012 roku. - W moim wykonaniu było raczej pozytywnie. Przytrafił się jeden słabszy mecz, jednak on nie miał decydującego znaczenia. Poza tym notowałem zazwyczaj dobre wyniki. W najistotniejszych pojedynkach pojechałem na swoim poziomie. Po prostu zabrakło punktów kilku chłopaków. W połowie sezonu wydawało się, że wszystko idzie we właściwym kierunku, byliśmy bardzo zmotywowani. Niestety, na ostatnie spotkanie sprawy się skomplikowały, nie mógł przyjechać Kroner, nie mieliśmy też juniora. Brakowało dwóch ogniw i okazało się to zbyt dużym osłabieniem - zakończył Burza.