Duński zawodnik Betardu Sparty Wrocław jest zadowolony z końcowego rezultatu niedzielnego spotkania. - Było bardzo trudno, jednak najważniejsze były w tym spotkaniu manewry taktyczne. Obaj trenerzy je stosowali. Zrobiły one różnicę. Myślałem, że będzie trochę łatwiej, ale to są mecze o utrzymanie i nie ma miejsca na odpuszczanie. Gdańszczanie pojechali dobrze, ale to my wygraliśmy tą wojnę - powiedział Jesper Monberg w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Podczas spotkania zorganizowane grupy kibiców obu klubów przez dużą część meczu dopingowały siebie nawzajem. - Bardzo mi się podobała atmosfera zarówno na stadionie we Wrocławiu, jak i w Gdańsku. Mimo takiej stawki, kibice obu drużyn dopingowali siebie nawzajem, co można było odczuć też podczas pierwszego meczu obu drużyn. To zupełnie inny klimat, jak choćby podczas spotkań drużyn z Gorzowa i Gdańska, gdzie coś takiego nie ma miejsca. Zawsze fajniej się jeździ, gdy nie słychać buczenia i wyzwisk - stwierdził Monberg.
Teraz wrocławian czeka mecz w Grudziądzu. - Nigdy nie wiadomo jak będzie wyglądał przebieg meczu, bo GTŻ ma bardzo dobrych zawodników, jak Davey Watt. Są dobrzy na własnym torze i będzie to ciężkie spotkanie. Zapowiada się znakomita walka na torze - przewiduje Duńczyk, który nie wie jeszcze jak będzie wyglądała jego przyszłość. - Nie wiem co myślą działacze Sparty, ale jestem otwarty na rozmowy odnośnie wszystkiego. Mogę jeździć i w I lidze i w ENEA Ekstralidze - powiedział.
Jesper Monberg: Najważniejsze były manewry taktyczne
Jesper Monberg zdobył 3 punkty i bonus w meczu z Lotosem Wybrzeże w Gdańsku i miał swój wkład w zwycięstwo w dwumeczu. Duńczyk podchodzi z pełnym respektem do spotkania z GTŻ-em Grudziądz.