Nie ustają spekulacje, w którym klubie w przyszłym roku jeździć będzie Jarosław Hampel. Tym bardziej są one uzasadnione, że już w połowie sezonu popsuły się relacje zawodnika z Józef Dworakowskim, prezesem Unii Leszno. Szef wielkopolskiego klubu miał powiedzieć wówczas "Małemu", że może szukać sobie nowego klubu jeśli nie zaakceptuje nowych warunków finansowych, które mają od przyszłego sezonu obowiązywać w ekstralidze. Słowa te bardzo zabolały żużlowca.
Na początku września w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl prezes Dworakowski powiedział jednak, że chciałby zatrzymać Hampela w Lesznie. A w miniony poniedziałek lider "Byków" spotkał się z władzami Unii. Strony przedstawiły swoje stanowiska dotyczące warunków dalszej współpracy, a zawodnik miał zadeklarować chęć pozostania w zespole. Przyszłość "Małego" jest podobno teraz uzależniona od regulaminu, który będzie obowiązywać w przyszłorocznych rozgrywkach.
- Nie mam nic do powiedzenia na temat swojej klubowej przyszłości. Trwa jeszcze sezon i zamierzam najpierw odjechać czekające mnie zawody, a dopiero potem mówić o transferowych rozmowach. A spekulacje mnie nie interesują. Tym bardziej, że wcześniej mnie dotyczyły - powiedział nam tylko Jarosław Hampel.
Zawodnik nie chciał nawet powiedzieć, czy Unia będzie miała pierwszeństwo w transferowych rozmowach. A nie jest tajemnicą, że Hampela chętnie w swoich zespołach widzą działacze z Rzeszowa, Tarnowa, Torunia i Zielonej Góry. Według ostatnich informacji, "Małemu" jest ponoć najbliżej do tego ostatniego miasta.
Niezbyt rozmowny na temat transferowych negocjacji z Jarosławem Hampelem był również prezes Dworakowski. - Spotykamy się, śmiejemy się, żartujemy. A tak poważnie to o czym możemy rozmawiać, skoro cały czas nie wiem, jaki regulamin będzie obowiązywał w przyszłym roku. Jak będą znane reguły gry to usiądziemy do rozmów - powiedział nam prezes leszczyńskich Byków.