List otwarty Roberta Dowhana do Andrzeja Witkowskiego!

Robert Dowhan napisał otwarty list do prezesa Polskiego Związku Motorowego, Andrzeja Witkowskiego. Co zawiera pismo prezesa ZKŻ?

W sobotę, w Toruniu dojdzie do spotkania prezesów klubów Enea Ekstraligi z prezesem PZM, Andrzejem Witkowskim. Wcześniej prezes stowarzyszenia ZKŻ, Robert Dowhan wysłał otwarte pismo do prezesa PZM. Oto jego treść:

Szanowny Panie Prezesie,

wkrótce wygasa umowa między PZM-otem a Ekstraligą Żużlową na prowadzenie współzawodnictwa w najwyższej klasie rozgrywek ligi żużlowej. To dobry moment, aby podjąć radykalne i konieczne zmiany, zarówno w Zarządzie Spółki, jak też w regulaminie rozgrywek. Regulaminie, który z roku na rok jest bardziej zawiły i skomplikowany, a co gorsze – obniża rangę najlepszej ligi światowego speedway’a. Zarząd Spółki, kierowany jednoosobowo przez Prezesa Ryszarda Kowalskiego nie wniósł nic istotnego dla rozwoju i popularyzacji ekstraligi żużlowej, a tym bardziej rozwoju żużla w Polsce. Swoimi działaniami przyczynił się do skłócenia środowiska żużlowego, a w szczególności kibiców oraz zarządców i działaczy klubowych. Ciągłe prowadzenie postępowań dyscyplinarnych, naliczanie kar, a szczególnie brak reakcji w sytuacjach kryzysowych takich, jak śmierć zawodnika Lee Richardsona oraz odwołanie meczu między drużynami z Torunia i Tarnowa, nie pozostawia żadnych złudzeń co do kompetencji i profesjonalizmu Prezesa Ryszarda Kowalskiego.

Dodatkowo uchwalony niedawno przez Prezesów klubów regulamin po raz kolejny wprowadza dużo zamieszania, wątpliwości i znów znacząco obniża rangę najwyższej klasy rozgrywek żużlowych. Na całym świecie najlepsze kluby są wzorem do naśladowania, a w naszej Speedway Ekstralidze paradoksalnie to liderzy tabeli muszą obniżać swój poziom i równać do najsłabszych. W biznesie, sporcie, jak i w życiu rzecz to zupełnie niezrozumiała.

Proszę o przeanalizowanie, czy wprowadzony limit finansowy przyniesie efekty, czy po raz kolejny okaże się bublem regulaminowym, którego nikt nie będzie przestrzegał, a dostarczy tylko pracy i pomysłów na różnego rodzaju obejścia, o których już dzisiaj powszechnie się słyszy. Wprowadzenie KSM na poziomie 39 punktów nie służy rozwojowi dyscypliny, tylko jej degradacji, ponieważ wartościowych zawodników trzeba będzie zastąpić "amatorami". Są przynajmniej dwa rozwiązania tej kwestii. Warto rozważyć powrót do dawnej regulacji, która zamiast KSM wprowadzała tylko dwóch zawodników z cyklu GP. Jeżeli KSM to przynajmniej na poziomie 43 punktów, co zapewni kibicom fantastyczne emocje, zawodników zmotywuje do walki o najwyższe trofea i z pewnością zachęci sponsorów do inwestycji w czarny sport, do wspierania najlepszych, równych poziomem drużyn.

Klinicznym już przykładem bezmyślności są zapisy związane z juniorami, którzy przecież mają przez kolejne lata tworzyć siłę polskiej drużyny narodowej. Od zawsze juniorzy to zawodnicy, którzy nie przekroczyli 21. roku życia. Od dwóch lat muszą to być Polacy, co sprzyja rozwojowi naszych rodzimych talentów. Ale od kolejnego sezonu junior musi mieć jeszcze KSM nie wyższy niż 4,00. Z jakiego powodu i kto wymyślił taki przepis, który zamiast promować i rozwijać młode talenty skazuje je na brak możliwości dalszych startów w najwyższej klasie rozgrywek, a niekiedy nawet na przedwczesny koniec kariery. W najlepszym przypadku zmiana ta oznacza dla utalentowanych młodzieżowców walkę z seniorami, co na pewnym etapie sportowego rozwoju często z góry skazane jest na porażkę. Jednocześnie dla oszczędności wprowadza się drugi bieg z udziałem juniorów, którzy nie legitymują się KSM wyższym niż 4.00, co zdecydowanie obniża widowiskowość meczu ekstraligowego, tym bardziej, że odbywa się to kosztem najatrakcyjniejszego, z punktu widzenia kibiców, biegu nominowanego. Może warto dołożyć jeszcze jeden bieg nominowany, rozszerzając tabelę do 16 wyścigów? Na pewno uczyni to zawody ciekawszymi, a kibicom, sponsorom, telewizji da możliwość dłuższego oglądania i relacjonowania wyścigów.

W ostatnim swoim liście napisał Pan, że wypadki na gorzowskim torze nie są dziełem przypadku. Takich przypadków związanych ze złym przygotowaniem toru i jego jakością mamy stanowczo za wiele. Nie przynosi to chluby ani efektów sportowo – marketingowych. Wygrana na torach, gdzie o kolejności na mecie decyduje start, a na trasie zamiast z rywalami trzeba walczyć z torem, mija się z duchem sportowej rywalizacji. Konieczne jest wprowadzenie komisarzy toru, aby na wzór, np. rozgrywek GP, tory były szykowane przy współudziale gospodarzy, a nie przez nich samych. Stan torów powinien być podobny w we wszystkich żużlowych miastach, co zapewni zawodnikom poczucie bezpieczeństwa. Żadne KSM-y, limity finansowe, czy inne rozwiązania nie zastąpią surowego respektowania procesu licencyjnego. Nie można wciąż pobłażać tego, że kontrakty podpisywane są na wyrost, niejednokrotnie Prezesi mają nierealne ambicje, a budżety klubów są na nierównym poziomie. Proces licencyjny może szybko zweryfikować działania działaczy, którzy albo szaleją z kontraktami, albo nie potrafią poradzić sobie z prowadzeniem klubów. Rok 2012 był trudny dla naszej dyscypliny ze względu na malejącą frekwencję, odwołane zawody, coraz słabsze sportowo widowiska, zbyt duże różnice w poziomie sportowym drużyn i rosnącą konkurencję innych dyscyplin sportowych. Sprawmy wspólnie, aby kibice wrócili na nasze piękne stadiony, a sportowa rywalizacja była na najwyższym poziomie, czego Panu i nam wszystkim serdecznie życzę, najlepiej już w nadchodzącym sezonie.

Robert Dowhan

Źródło artykułu: