- Nastroje są naprawdę bojowe. Mamy przed sobą 15 biegów, czyli cały czas piłka jest w grze. Jest 12 punktów zaliczki i różnie można to rozpatrywać. Z jednej strony to dużo, z drugiej mało. Rywal jest u siebie i będzie mu się jechać łatwiej. Problemem jest to, że z naszej drużyny mało kto ostatnio startował we Wrocławiu. Gospodarze mają ogromny atut, ale wszystko może się zdarzyć - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Norbert Kościuch.
Żużlowiec przekonuje, że GTŻ wcale nie jest na straconej pozycji. Gospodarze mają teoretycznie silniejszy skład i atut własnego toru, ale przewaga psychologiczna jest po stronie gości, którzy sprawili dużą niespodziankę w pierwszym starciu. - Pod względem psychologicznym jesteśmy w dobrym położeniu. Dwunastopunktowa zaliczka na pewno daje do myślenia. Nie ma sensu teraz rozważać spraw regulaminowych, czy tego co się wydarzyło już na torze. Stan faktyczny jest taki a nie inny. Mamy przewagę, którą musimy obronić. Nie jesteśmy wcale na straconej pozycji. Damy z siebie wszystko. Jestem bardzo zmobilizowany, żeby jak najlepiej pojechać i pomóc Grudziądzowi w awansie - tłumaczy Kościuch.
Norbert Kościuch nie ma zbyt wielkiego doświadczenia na torze we Wrocławiu. Po raz ostatni startował na nim około dwa lata temu. - O ile mnie pamięć nie myli we Wrocławiu byłem po raz ostatni na jakimś meczu sparingowym, kiedy byłem jeszcze zawodnikiem klubu z Poznania. Minęło dużo czasu i silniki są zupełnie inne. Byłem już po przeróbce tego toru, ale był to jeden raz i bardzo dawno. Nie mam pojęcia jak będzie się teraz zachowywać tamtejszy owal i które ścieżki będą na nim szybkie. Dla nas najważniejsze będą pierwsze biegi. Jeśli szybko się spasujemy, to będziemy walczyć. Znacznie gorzej będzie, jeśli źle wejdziemy w spotkanie - zakończył Kościuch.
Hej, hej GKM!!!!!!!!!!!!!!!