W niedzielę rano pojawiła się informacja, że zawody są niezagrożone. Następnie zawodnicy Stali odjechali trening. Około godziny 15 nad stadionem rozpadało się, nie na długo, jednak okazało się, że wystarczająco, aby mecz się nie odbył. - Tor był bardzo dobrze przygotowany do dzisiejszych zawodów, ale niestety ulewa, która trwała 15 minut zniweczyła wszystkie plany - mówił po odwołaniu meczu Piotr Paluch, trener gorzowskiego zespołu.
Prace na torze rozpoczęły się gdy tylko deszcz ustąpił. Dwie godziny walki z gorzowską nawierzchnią nie przyniosły jednak odpowiedniego efektu. Co stało się z torem? - Nasz tor nasiąkał przez ostatnie trzy dni. Później doprowadziliśmy go do użytku, ale po tym opadzie znowu nasiąkł. Tylko z jednej strony na tor świeci słońce, tam jest w miarę sucho. Z drugiej strony natomiast jest cały czas źle - ocenił szkoleniowiec żółto-niebieskich.
Kolejne podejście do pierwszego meczu finałowego zaplanowano na wtorek. Obie ekipy uznały ten termin za dobry. - Wyznaczyliśmy taki termin, na który obie drużyny się zgodziły. Pojedziemy więc we wtorek - powiedział "Bolo". Trener Stali zapytany o to czy nie było propozycji, aby przesunąć całe finały o tydzień i jechać w kolejne niedziele odpowiedział: - Były też takie propozycje, ale patrzyliśmy na prognozy pogody i nie były one optymistyczne - odparł.
W niedzielę w rozegraniu meczu przeszkodził deszcz, którego w prognozach nie przewidywano. Jakie są teraz prognozy na wtorek? Czy tym razem uda się odjechać to spotkanie? - We wtorek ma padać do 12, ale to niewielkie opady. Później ma być już słonecznie i bez opadów - powiedział szkoleniowiec gorzowian. - Jeżeli będą większe opady to na pewno będziemy zabezpieczać tor, wtedy go przykryjemy - zakończył Piotr Paluch, trener Stali.
Piotr Paluch: Ulewa zniweczyła plany
Niedzielny mecz finałowy ENEA Ekstraligi pomiędzy Stalą Gorzów a Azotami Tauron Tarnów nie doszedł do skutku ze względu na krótki opad deszczu, który zepsuł nawierzchnię.