- Żałuję, że dopiero pod koniec sezonu zacząłem jako tako jechać. Nie jestem jednak do końca zadowolony ze swojej postawy, bo mogłem zdobywać jeszcze więcej punktów. Najbardziej cieszę się jednak, że Ostrovia pozostała w pierwszej lidze. Cel udało się więc zrealizować - powiedział po zakończeniu barażowego meczu Marcin Nowak.
- Decyzja o wypożyczeniu do Ostrovii była jak najlepszym posunięciem. Przyszedłem do Ostrowa, żeby się rozjeździć. Podpisując tutaj kontrakt, nie wiedziałem, że Ostrovia jest tak zgranym zespołem. Naprawdę bardzo dziękuję wszystkim kolegom z drużyny i działaczom. Szkoda tylko, że nie ma w tym klubie tyle pieniędzy. Mam nadzieję, że sponsorzy spojrzą przychylniejszym okiem na ostrowski żużel, bo widać, ile on znaczy dla mieszkańców tego miasta - uważa pochodzący z Leszna żużlowiec.
Marcin Nowak szybko zaaklimatyzował się w nowym środowisku i został zaakceptowany przez ostrowskich fanów speedway'a. - Pragnę podziękować kibicom za to, żeby byli z nami do samego końca. W sezonie nie poszło nam tak, jak wszyscy oczekiwaliśmy, bo nie udało się awansować do play-off. Najważniejsze jednak, że utrzymaliśmy pierwszą ligę dla Ostrowa - podkreśla 17-latek.
Dwie kontuzje obojczyka jakie przytrafiły się Marcinowi Nowakowi, odbiły się nieco na dyspozycji młodego zawodnika. - Na pewno to miało wpływ na moją postawę, aczkolwiek kontuzje są wkalkulowane w uprawianie tego sportu. Po pierwszym złamanym obojczyku wróciłem na tor i jeździło mi się jeszcze lepiej, jak przed kontuzją. Po prostu taki jest ten sport i nie ma co gdybać, co by było bez kontuzji - uważa młody żużlowiec.
W tym sezonie Marcin Nowak wypożyczony był do Ostrovii z Unii Leszno. Co dalej z utalentowanym wychowankiem leszczyńskich Byków? - Na razie nie było rozmów na temat mojej przyszłości w Ostrowie. Moim marzeniem jest oczywiście jeżdżenie w macierzystym klubie z Leszna. Wszystko zależy od władz klubu. Jeśli nie załapię się w Lesznie, to jak najbardziej chcę jeździć w Ostrowie. Przy okazji pragnę podziękować wszystkim moim sponsorom, a w szczególności Józefowi Dworakowskiemu - kończy nasz rozmówca.