Niels Kristian Iversen miał wystąpić w barwach Poole Pirates. Zastąpiłby wówczas Australijczyka Darcy Warda. Żużlowcowi na przeszkodzie stanęły jednak problemy z lotami. - We Wrocławiu była mgła i samolot z Londynu nie mógł tam wylądować. Z tego względu pilotom zezwolono na lądowanie w Poznaniu. Informacja ta pojawiła się zbyt późno. Na wszystkie inne loty z Wrocławia nie było miejsc. Godzinę wcześniej był lot do Bournemouth, ale zanim pojechałem na lotnisko, na stronie internetowej linii lotniczej przeczytałem, że mój lot bez żadnych problemów ma dojść do skutku i podjąłem decyzję, że polecę właśnie tym samolotem, który miał lądować w Londynie Stansted - tłumaczy reprezentant Danii.
- Ten samolot z Londynu był jedynym, który został skierowany na lotnisko w Poznaniu. We Wrocławiu lądowały samoloty z Hiszpanii i Glasgow, więc nie rozumiem dlaczego akurat mój nie mógł tam wylądować - dodaje "PUK".
Iversen nie kryje rozczarowania z zaistniałej sytuacji. - Starałem się znaleźć jakieś inne dobre połączenie. Chciałem skorzystać także z innych linii lotniczych, ale nie było mi to na rękę, bo wszystkie loty były zbyt późno. Dodatkowo, nie było bezpośredniego połączenia. Jeśli już, to musiałbym lecieć przez Warszawę lub Frankfurt. Gdyby strona linii lotniczej była na bieżąco aktualizowana, zdecydowałbym się na lot do Bournemouth. Bardzo liczyłem na udział w tym spotkaniu. Ze względu na całą tą sytuację z lotami, czułem się fatalnie - zakończył.
kto normalny udajac sie do Poole wybiera Stansted(3h jazdy do Poole) niz Bournem Czytaj całość