Nie czuję się bohaterem - rozmowa z Rafałem Szombierskim, zawodnikiem Włókniarza Częstochowa

Rafał Szombierski przyznaje, że sezon 2012, poza końcówką, nie był dla niego udany. Z bohaterem ostatniej akcji Włókniarza ucięliśmy sobie pogawędkę. Co z niej wynikło?

Mateusz Makuch
Mateusz Makuch

Warto przypomnieć, że Rafał Szombierski długo musiał czekać na swoją szansę w drużynie Dospel CKM Włókniarza Częstochowa w sezonie 2012. Dopiero słabsza postawa jego kolegów z drużyny skłoniła kierownictwo do zmian kadrowych. "Szumina" w najistotniejszym momencie dla częstochowskiego Włókniarza nie zawiódł zaufania. Solidnie poobijany, z posklejanym taśmą kaskiem na głowie, był głównym aktorem w wyścigu, który w głosowaniu przeprowadzonym przez stację TVP Sport został wybrany najciekawszym biegiem rundy zasadniczej w ENEA Ekstralidze. O jego poczynaniach na gorąco pisaliśmy tutaj. Tą postawą wywalczył sobie miejsce we Włókniarzu na następny rok.

Mateusz Makuch: Jak to jest zostać bohaterem?

Rafał Szombierski: Trochę mnie zaskoczyłeś. Nie wiem, normalnie (śmiech). Na pewno nie czuję się bohaterem. Zrobiłem to, co do mnie należało. Czuję się jak normalny człowiek i jak każdy zawodnik.

W 2010 roku byłeś objawieniem we Włókniarzu i najskuteczniejszym jego zawodnikiem w barażu o utrzymanie Ekstraligi przeciwko Polonii Bydgoszcz. Teraz znów stajesz na wysokości zadania, gdy drużyna niebywale cię potrzebuje. Przyznaj się, że masz na to jakiś patent.

- (śmiech) Tak naprawdę to nie wiem, jak to z tym jest. Zbieram siły na najistotniejsze momenty i daję w nich z siebie wszystko. Kończy się to z powodzeniem dla mnie.

Nie wystartowałeś 30 września w turnieju w Częstochowie ze względu na to, że odczuwałeś jeszcze skutki wypadku z meczu Włókniarza z Unią Leszno. Jak twoje zdrowie?

- Niby jest już wszystko dobrze, ale jak ostatnio zacząłem jeździć na crossie, to odczuwałem ból. Najwidoczniej potrzebuję jeszcze dojść do siebie.

Jak ocenisz sezon w wykonaniu częstochowskiego Włókniarza? Dla jednych sukcesem jest to, że uniknięto baraży, dla innych to porażka, bo w ich opinii ten zespół było stać na więcej.

- Moje zdanie jest takie, że gdyby nie było od początku sezonu kombinacji z torem, to udałoby się nam zająć miejsce w granicach czwartego, czy piątego. Bez większych problemów.

Wywołałeś temat toru. Na początku zajmował się nim Janusz Stachyra, później Henryk Trąbski, a ostatecznie to zadanie powierzono Andrzejowi Puczyńskiemu. Który sposób przygotowania owalu najbardziej ci odpowiada?

- Częstochowski tor zdecydowanie najbardziej czuje "Andzia" (Andrzej Puczyński - dop. red.). On wie najlepiej, jak go dobrze przygotować. To on powinien się tym zajmować od samego początku.

Zapytałem cię o bliski tobie Włókniarz, zapytam o ciebie. Jak podsumujesz sezon w swoim wykonaniu?

- Nie był on za dobry. Rzekłbym, że był wręcz tragiczny. A to z tego powodu, że nie startowałem za wiele. Dlaczego tak się działo, trudno mi w tej chwili powiedzieć. Wydaje mi się, że złożyło się na to kilka czynników. W nowym sezonie chciałbym tego uniknąć i od początku jechać tak jak oczekuję.
"Szumina - częstochowskiego żużla witamina" - komplementują Szombierskiego kibice Włókniarza
Wspomniałeś o jeździe na motocrossie. Rozumiem, że to część przygotowań do nowego sezonu?

- Tak. Mniej więcej miesiąc temu kupiłem nowy motocykl crossowy. Wykorzystuję sprzyjającą pogodę jeszcze w tym roku i poprzez jazdę na crossie powoli przygotowuję się już do następnych rozgrywek.

A jaki masz plan przygotowań poza jazdą na motocrossie?

- Na pewno będę dużo czasu spędzał na siłowni. Ponadto, jak co roku, planuję wybrać się zimą na narty. Zamierzam też uczęszczać na basen, saunę.

Mówi się we Włókniarzu o wzmocnieniach. Kogo byś widział w drużynie Lwów?

- Trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć. Widziałbym w składzie na pewno kilku dobrych zawodników, ale ich nazwisk wolałbym nie zdradzać. Spokojnie, poczekajmy wszyscy cierpliwie na rozstrzygnięcia, które już niebawem.

Kluby zagraniczne. W tym roku wystartowałeś w lidze rosyjskiej.

- Myślę, że znowu dostanę szansę w rosyjskim Bałakowie. Mam dobry kontakt z tamtejszym klubem od paru lat. Gdy będzie możliwość startu tam, to chętnie z niej skorzystam.

Rok temu miałeś natomiast przygodę z niemiecką Bundesligą. Myślisz o powrocie do ligi naszych zachodnich sąsiadów?

- Nie, raczej nie.

Chciałbym cię zapytać, może na wyrost, o Drużynowy Puchar Świata. Organizację półfinału, w którym oczywiście wystartuje reprezentacja Polski, otrzymała Częstochowa. Ty na obiekcie Włókniarza w odpowiedniej formie potrafisz pokonać każdego, co niejednokrotnie pokazałeś. Przeszło ci przez myśl, że to może być dla ciebie szansa? Wszak jesteś medalistą IMŚJ.

- Przede wszystkim chciałbym od początku sezonu trafić ze sprzętem. Mam nadzieję, że będę kontynuował współpracę z Flemingiem Graversenem, bo jestem z niej bardzo zadowolony. Jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli, czyli jak już mówiłem, zagra sprzęt i będę dawał radę, to sądzę, że jakaś szansa dla mnie by była, aby znaleźć się chociaż w formie rezerwowego w reprezentacji Polski.

Wciąż czekamy na regulamin rozgrywek na przyszły sezon. Jesteś w uprzywilejowanej sytuacji, bo zostajesz we Włókniarzu. Ale czy fakt, że przepisy nie są jeszcze znane stanowi kłopot dla zawodników?

- Tak szczerze to nie wiem. Mogę mówić za siebie. Mówiąc pół żartem, pół serio, to mam ten plus, że mogę mieć dwie średnie, w zależności od potrzeb klubu. Posiadam licencję niemiecką i jeśli będzie potrzeba, mogę z niej skorzystać. Mam wtedy KSM 6,50. A jeżeli drużynie będzie odpowiadało 2,50, to występuję z licencją polską (śmiech).
Rafał Szombierski i Grigorij Łaguta (z lewej) to ulubieńcy częstochowskich fanów Rafał Szombierski i Grigorij Łaguta (z lewej) to ulubieńcy częstochowskich fanów


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×