Nie odzyskam już dużych pieniędzy - rozmowa z Robertem Kościechą

Czy gospodarka ma wpływ na żużel i jak bardzo zmienił się speedway na przestrzeni lat. Robert Kościecha opowiada o tym w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Jakub Kacprzak
Jakub Kacprzak

Jakub Kacprzak: Jak się pan czuje? Od kontuzji minęło już sporo czasu. Odczuwa pan jeszcze jej skutki?

Robert Kościecha: Jest już dużo lepiej. Wiadomo, że noga nie jest jeszcze w 100 proc. sprawna i nie funkcjonuje tak jak przed kontują, na to potrzeba czasu, ale czuję się dobrze. Zacząłem już przygotowania do sezonu. Mam nadzieję, że nie będę miał z tą nogą więcej problemów

Jak zamierza przygotowywać się pan do kolejnego sezonu? Czy lekarze zalecili jakiś specjalny tryb przygotowań po kontuzji?

- Nie. Przeszedłem już najważniejszą rehabilitację, na którą chodziłem do Leszka, któremu bardzo dziękuję za pomoc. Dzięki temu mogłem szybko wrócić do ćwiczeń na motocrossie. Miałem już robione kolejne prześwietlenie i wszystko jest zrośnięte i nie ma żadnych śladów po kontuzji. Teraz muszę odbudować tkankę mięśniową i normalnie, tak jak zawsze przygotowywać się do sezonu.

Wiadomo już, że Valsarna Hagfors nie przystąpi do rozgrywek. Tym samym został pan bez klubu w Szwecji. Czy zamierza pan szukać sobie nowego klubu w Skandynawii?

- Ze Szwecją i klubem Valsarna mam taki duży problem, że zespół przestał istnieć, ogłosił upadłość i przez to nie będę w stanie odzyskać pieniędzy jakie władze teamu były mi winne. Przed tym jak podpisałem z nimi kontrakt na jazdę w niższej lidze obiecywali, że uregulują zaległości, a tak się nie stało. Pieniądze miały iść dla szwedzkiego mechanika i na silnik, a teraz pojawił się problem. Nie ma klubu, nie mam gdzie jeździć i nie mam dużych pieniędzy, które mieć powinienem, ale trzeba się z tym pogodzić. Druga sprawa ze Szwecją jest taka, że dopiero przed sezonem, który startuje w maju, można podpisywać kontrakty. Na 30 dni przed startem otwiera się okno transferowe więc na razie nie mam możliwości podpisania nowej umowy. Oczywiście jeśli będę miał taką możliwość, to skorzystam z niej i dalej będę jeździć w Szwecji.

A jak wygląda sytuacja z Polonią? Zostanie pan na kolejny sezon czy istnieje możliwość, że będzie pan startować w innym teamie?

- Powiem tak. Z panem Andrzejem Polkowskim mieliśmy dżentelmeńską umowę, że do ewentualnych rozmów usiądziemy w momencie gdy wszystkie zaległości zostaną uregulowane. To była propozycja samego pana Andrzeja. Teraz jednak wszystkie pieniądze zostały mi oddane. W poniedziałek dostałem przelew i postawa klubu bardzo mi się spodobało, bo uważam, że takie podejście jest jak najbardziej odpowiednie. Teraz w przyszłym tygodniu, lub nawet w ten piątek usiądziemy z panem Andrzejem do rozmów na temat nowego kontraktu i mam nadzieję, że dalej będę mógł ścigać się w barwach Polonii.

Coraz częściej mówi się o tym, że polski żużel podupada. Częste zmiany regulaminów, wprowadzanie droższych części do motocykli, a także problemy finansowe klubów są głównym tematem rozmów kibiców i dziennikarzy. Jak to wszystko wygląda z perspektywy zawodników? Czy pan i pana koledzy także odczuwacie niepokój w związku z tym, co dzieje się w polskim speedwayu?

- Na pewno jest to dla mnie niepokojące. Wszyscy wiedzą, że jest kryzys i wiadomo co się dzieje w polskiej gospodarce. Sytuacja moich sponsorów nie jest za ciekawa, ale to dotyczy większości firm w naszym kraju. Wszystko wygląda gorzej niż jeszcze parę lat temu. I niestety odbije się to także na zawodnikach. Przepisy są takie, a nie inne, że FIM nie sprawdza ograniczeń sprzętowych i pozwalają na wprowadzanie nowych części. Teraz będzie można używać tytanu w silnikach, który jest bardzo drogi. Wcześniej mieliśmy całą sytuację z nowymi tłumikami, które także do tanich nie należą. I dochodzi do sytuacji, że jeśli nie wyłoży się dużych pieniędzy, nie zainwestuje w sprzęt, to nie ma szans na wygranie. Koszty eksploatacji ciągle wzrastają. A problemy finansowe klubów dotyczą tak naprawdę każdego kraju, czy to Wielkiej Brytanii, Szwecji czy Danii. Niestety wszystko drożeje. Paliwo, części, koszt utrzymania mechaników. Każda gospodarka w Europie przechodzi kryzys i odbija się to również na sporcie żużlowym.
Od ciągłych zmian w regulaminie kibice zaczynają się gubić, a co gorsza niektóre z pomysłów, jak np. z rozgrywaniem spotkań w piątki, soboty i niedziele wydaje się kompletnie szalony. Jakie byłoby najlepsze rozwiązanie dla żużla w naszym kraju?

- Nie mam pojęcia. Nie wiem czy w ogóle jest jakaś złota recepta na to, by było normalniej. I nie za bardzo mogę się na ten temat wypowiadać, bo po prostu sam nie mam na to pomysłu. Ciężko jest działaczom klubów i władzom Ekstraligi sprawić, by było lepiej. Był pomysł z dziesięcioma drużynami, by każdy był zadowolony i zawodnicy mieli gdzie jeździć. Jednak ciężko jest każdemu dogodzić i trudno będzie pogodzić interesy wszystkich osób związanych z żużlem.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×