Dawid Borek: Betard Sparta po wygranych barażach utrzymała się w lidze. Myślisz, że gdyby omijały was kontuzje, bylibyście w stanie zająć miejsce w czołowej ósemce ligi?
Fredrik Lindgren: Dokładnie. Mieliśmy ogromnego pecha z kontuzjami. Praktycznie od początku sezonu uraz leczył Nicolai Klindt. W jego miejsce, w składzie pojawił się Dennis Andersson. Niestety, po kilku tygodniach on też doznał kontuzji. Najciężej było nam w momencie, gdy rehabilitację przechodził Tai Woffinden. Oczywiście kontuzje są częścią tego sportu, ale czuję, że gdybyśmy mieli trochę więcej szczęścia, to uniknęlibyśmy walki w barażach.
Nikt nie ukrywa, że budżet wrocławskiego klubu do największych nie należy. Czy włodarze Betard Sparty wypłacili ci wszystkie zarobione pieniądze?
- Niech to zostanie między mną i wrocławskim klubem.
Jak wygląda sprawa Twojej przynależności klubowej w Polsce? Masz już jakieś konkretne oferty?
- Na to pytanie również nie mogę odpowiedzieć. Jesteśmy jeszcze przed oficjalnym okresem transferowym, więc nie mogę zdradzić żadnych szczegółów.
Dziesiąty rok z rzędu będziesz reprezentował drużynę Wilków. Widać, że zadomowiłeś się już w Wolverhampton?
- Jestem bardzo dumny z tego, że jeżdżę w tym klubie nieprzerwanie od dziesięciu lat. Teraz są tacy zawodnicy, którzy zmieniają kluby częściej niż bieliznę (śmiech). Jestem bardzo szczęśliwy, że drużyna z Wolverhampton traktuje mnie bardzo dobrze, a ja przez te wszystkie lata mogę im się odwdzięczać dobrą jazdą. Ten zespół miał duży wpływ na moją karierę i pomogli mi, bym znalazł się w tym miejscu, w którym teraz jestem. Kierownik zespołu Pete Adams ma mnóstwo doświadczenia i wie, jak utrzymać drużynę w dobrej kondycji. Swoją pracę zaczynał w latach 70, jako menadżer Ole Olsena. To właśnie według zasad wymyślonych przez Pete Adamsa rozgrywane są turnieje Grand Prix. Jego dokonania są jeszcze większe, lecz ludzie o tym nie wiedzą. On jest dla mnie wspaniałym doradcą i mam dla niego wiele szacunku. Wolverhampton traktuję jako drugi dom i mam nadzieję, że mój turniej jubileuszowy "Fast Freddie Challenge" na stadionie Monmore Green przyciągnie wielu świetnych zawodników, a na trybunach zasiądzie mnóstwo kibiców.
Utrzymałeś się w cyklu Grand Prix. Dodatkowo, po raz pierwszy w karierze, odniosłeś zwycięstwo w pojedynczym turnieju. Można śmiało powiedzieć, że to był dla ciebie niezły rok, który pokazał, że należysz do światowej czołówki?
- Jestem bardzo zadowolony z mojej postawy w Grand Prix. Nareszcie wygrałem pierwszy turniej w karierze, który rozegrany był w mojej ojczyźnie, na stadionie Ullevi w Goeteborgu. Wspierali mnie moi fani ze Szwecji, za co bardzo im dziękuję. Po raz pierwszy zająłem miejsce w czołowej ósemce cyklu. Przez długi czas liczyłem się też w walce o medal. Widać więc, że wciąż zbliżam się do światowej czołówki.
Pierwsze zawody Grand Prix po raz kolejny odbędą się w Nowej Zelandii. Czy według ciebie jest to dobry pomysł organizatorów, by żużel na najwyższym poziomie zawitał w najdalsze rejony świata?
- Myślę, że to dobry pomysł, aby reklamować żużel i organizować zawody w nowych miejscach. Sądzę, że w niedalekiej przyszłości jeszcze więcej turniejów będzie rozgrywanych poza Europą. Niedawno odbyły się zawody IMŚJ w Argentynie, które można uznać za sukces. Jeżeli chcemy, aby żużel się rozwijał, musimy startować w miejscach, w których ten sport nie jest tak bardzo popularny.
Jeżeli jesteśmy już przy temacie Grand Prix. Byłeś zaskoczony, że miniony cykl wygrał zaledwie 25-letni Chris Holder?
- Owszem, byłem trochę zaskoczony, ale jestem pod wielkim wrażeniem. Chris miał fantastyczny sezon i nie uległ ogromnej presji. Australijczyk jest godny tytułu mistrza świata. Bardzo rozwinął się jako zawodnik, ale także jako człowiek.
Przygotowujesz się już do sezonu 2013? Jeżeli tak, na jakim etapie znajdują się twoje przygotowania?
- Wszystko idzie w dobrym kierunku. Mam pewien plan treningów, który realizuję od listopada. Są to podstawowe ćwiczenia i będę je wykonywał do końca grudnia. Następnie będę trenował bardziej intensywnie w styczniu, a w lutym planuję już jazdy na motocyklu.
Masz już za sobą jakiś posezonowy wypoczynek czy dopiero się wybierasz na wakacje?
- Nie byłem w tym roku na wakacjach i zanosi się na to, że nigdzie nie pojadę. Dostałem zaproszenie na "Monster Energy International", które odbędzie się w Kalifornii 29 grudnia. Nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji, czy się tam wybiorę, lecz jeżeli wziąłbym udział w tej imprezie, to byłyby to dla mnie wakacje.
Stawiasz sobie indywidualne cele przed sezonem 2013?
Nadszedł w końcu czas, by włączyć się do bitwy o medal Mistrzostw Świata. Ciężko na to pracuję i mam nadzieję, że wszystko się dla mnie dobrze ułoży.