Andrzej Matkowski: Sezon 2012 był pierwszym rokiem twoich regularnych startów na żużlowych torach. Jak oceniasz ten debiutancki sezon?
Bartosz Bietracki: Na pewno ten sezon sporo mnie nauczył. Przetarłem pierwsze szlaki na żużlowych torach. Chciałem jak najwięcej jeździć i zakończyć sezon szczęśliwie. Myślę, że jak na pierwszy rok startów, mogę go uznać za udany.
Podpisałeś z Polonią kontakt amatorski, ale korzystałeś chyba nie tylko z klubowego sprzętu?
- Miałem też prywatne silniki, które finansowali tata i sponsorzy, za co bardzo chciałbym im podziękować. Nadarzyła się okazja startów na tych silnikach, więc je też wypróbowaliśmy.
Skąd środki na dodatkowe wyposażenie twojego parku maszyn?
- Przede wszystkim bardzo pomógł mi tata. Poza tym sponsorzy, na których pomoc mogłem zawsze liczyć - Jan-Dar, Omega, Szymi, Markol, Restauracja Ostromecko. Bardzo im dziękuję, bo dzięki ich wsparciu mogłem spokojnie przejechać cały sezon.
Startowałeś głównie w imprezach juniorskich. Czy częstotliwość startów była wystarczająca, by tak młody zawodnik mógł się odpowiednio rozwijać?
- To zależy od okresu. Były miesiące, w których tych imprez miałem dużo, a po nich przychodziły takie, gdzie nie jeździłem zbyt wiele. Przez to jazda była dosyć nierówna. Gdyby starty rozłożyć bardziej równomiernie, to mógłbym stwierdzić, że zawodów było dosyć.
W ligowym składzie Polonii pojawiłeś się jedynie raz, podczas meczu w Gorzowie. Jak młody zawodnik odbiera taki debiutancki występ?
- Podszedłem do tego startu jak do każdych zawodów, może nawet na większym luzie. Niestety zapłaciłem "frycowe" i nie zdobyłem żadnego punktu, choć chciałem przede wszystkim ukończyć wszystkie moje wyścigi. W ostatnim biegu spotkała mnie dosyć kontrowersyjna sytuacja - przed startem ruszali się inni zawodnicy i podprowadzający zwracał im uwagę, więc cierpliwie czekałem. Po chwili okazało się, że sędzia zdecydował się wykluczyć ... mnie! Na pewno była to dla mnie dobra nauczka, żeby bardziej pilnować czasu, a przede wszystkim zajmować się sobą.
W składzie Polonii nie miałeś okazji często startować, a czy otrzymywałeś jakieś propozycje występu jako "gość"?
- Zdarzyło się kilka propozycji, niestety było to już w rundzie finałowej, a wtedy już wykorzystanie "gościa" nie było możliwe.
Mimo wszystko w tym sezonie zapisałeś na swoim koncie sukces, wszak stanąłeś na podium Młodzieżowych Mistrzostw Polski Par Klubowych ...
- Mogę powiedzieć, że z mojego punktu widzenia ten medal się zdobył. Jeździło jednak kilka moich części, w tym tłumik, z których korzystał Szymon Woźniak.
Poza imprezami młodzieżowymi w kraju, miałeś okazję zadebiutować za granicą. Skąd wzięła się taka możliwość i czy te starty pomogły tobie w jakiś sposób?
- Uczestniczyłem w dwóch imprezach - w Belgii i Niemczech. Mogło ich być więcej, ale jedne z zawodów w Belgii zostały odwołane z powodu deszczu. Było to na pewno bardzo fajne doświadczenie, do tego moje nazwisko pojawiło się również za granicą. Szczególnie w Belgii miałem możliwość sporej ilości jazdy, bo poza samymi zawodami, uczestniczyłem tam również w długich treningach, które odbywały się dzień przed turniejami. Przy okazji chciałbym podziękować tobie za zorganizowanie tych startów.
W tym roku w Polonii było trochę zamieszania w związku ze zmianą menedżera. Czy odbiło się to jakoś na występach juniorów?
- W moim przypadku nie miało to praktycznie znaczenia. Zależało mi na jak największej ilości startów, a ta zmiana nie miała na to wpływu.
Miałeś okazję współpracować zarówno z trenerem Jackiem Woźniakiem, jak i menedżerem Robertem Sawiną. Z którym z nich lepiej się tobie pracowało?
- Ogólnie dobrze pracowało mi się z jednym i drugim, chociaż pewne rady, których udzielił mi Robert Sawina, pomogły mi w pewnym momencie wskoczyć na wyższy poziom, za co serdecznie chciałbym mu podziękować.
Jesień i zima to tradycyjny okres przygotowań do nowego sezonu. Jak one przebiegają w twoim przypadku?
- Zacząłem przygotowania już jakiś czas temu. Trenuję na sali Zawiszy boks i gimnastykę, do tego dorzucam biegi, motocross i basen. Dodatkowo chodzę na zajęcia piłkarskie na Białe Błota, gdzie pod okiem trenera mam również ćwiczenia wydolnościowe. Od grudnia rozpoczną się też zajęcia organizowane przez klub, ale nie chciałem tracić ostatnich tygodni, stąd te przygotowania na własną rękę.
Czy masz już konkretne plany na kolejny sezon?
- W tej chwili czekam na decyzję klubu. Kiedy już wszystko się wyjaśni, będę chciał zaplanować jakieś dodatkowe starty.
Jakie jest sportowe marzenie Bartosza Bietrackiego?
- W tej chwili przede wszystkim chciałbym stać się jak najlepszym zawodnikiem. Kiedy już tak się stanie, będę mógł wyznaczyć sobie jakieś konkretne cele sportowe.