Głównym problemem na wielu stadionach żużlowych jest frekwencja. - Wydaje mi się, że powinniśmy skupiać się nad tematem kibiców - dlaczego przychodzą lub nie przychodzą na mecze. Dziś ludzie wolą oglądać żużel przed telewizorem. Jeśli jednak ta impreza nie będzie jedynie zawodami żużlowymi, tylko festynem, to przyciągnie ona kibiców. Widziałem to wielokrotnie w Zielonej Górze i powinniśmy się tego uczyć od Roberta Dowhana. To samo zaczęło się dziać w Gorzowie. Właśnie tego brakowało w Gdańsku, gdzie na meczu było 1500 kibiców. Prezes Lotosu z pewnością nie była zadowolona, że zawody są tylko po to, żeby się odbyły. W Trójmieście jest obecnie duża rywalizacja sportów - mamy Lechię, trzy drużyny koszykarskie, siatkówkę. Teraz jest spora rywalizacja między klubami o kibica. Musimy się zastanowić, czym przyciągnąć kibiców na stadiony żużlowe, aby ludzie czuli się potrzebni drużynie i by się z nią identyfikowali - uważa Robert Terlecki.
Prezes drużyny z Gdańska chwali efekty udanego marketingu w Zielonej Górze. - Gdy wjeżdżam do Zielonej Góry i widzę naklejki z Myszką Miki na każdym samochodzie, jest to bardzo budujące. Potem to się przenosi na koszykówkę. W zimie jest koszykówka i kibice żużla zaczynają przechodzić na inny sport. Współpraca między dwoma dyscyplinami sportu daje efekty. Chylę czoła przed prezesem Dowhanem, bo to zostało w Zielonej Górze osiągnięte - dodał.
Rob Czytaj całość