Marcin Frączak: Co Polski Związek Motorowy zrobił dla podniesienia rangi mistrzostw Europy na żużlu?
Andrzej Witkowski: Przede wszystkim wpisaliśmy je do kalendarza najważniejszych imprez, w jakich będą startować nasi zawodnicy. Ktoś może sobie pomyśleć, że to jest prosta sprawa. A tymczasem wcale tak nie jest. Przecież nasi żużlowcy startują w indywidulanych mistrzostwach świata, w Ekstralidze, są też drużynowe mistrzostwa świata. Nie jest łatwo znaleźć wolny termin. Poza tym to my naciskaliśmy na Europejską Unię Motocyklową, aby mistrzostwa toczyły się w formie czterech turniejów.
Dwa z nich, pierwszy i czwarty, odbędą się w Polsce. A gdzie zostaną rozegrane pozostałe?
- Na razie trwają rozmowy. W grę wchodzi Chorwacja oraz Rosja.
Prawa - na trzy lata - do organizacji imprezy nabyła firma One Sport, która chce promować żużel w całej Europie. Jeśli w całej, to także w Hiszpanii, Portugalii i wielu innych krajach, gdzie kibice przynajmniej na razie nie interesują się za bardzo żużlem. Czy był pomysł rozegrania któregoś z turniejów w bardziej egzotycznym dla żużla kraju?
- Jeszcze nie, ale wszystko jest możliwe. W przyszłości turnieje mogą odbyć się w Holandii, Niemczech i we Francji.
Przynajmniej do tej pory zawodnik, który wywalczył tytuł indywidulanego mistrza Europy, mógł sobie schować nagrodę głęboko do szafy. Zbyt wielkiego splendoru ona nie przynosiła.
- Może więc pora to zmienić. W kampanię promującą żużel włączył się Eurosport, który dociera do 59 krajów. Turnieje żużlowe o mistrzostwo Europy zobaczą więc nie tylko kibice w Polsce, Skandynawii, ale w całej Europie. Zresztą nie tylko w Europie. Sygnał Eurosportu dociera też do Nowej Zelandii, Australii, więc każdy kto interesuje się żużlem w tych krajach, będzie mógł zobaczyć zawody.
Mistrzostwa Europy będą konkurencją dla Grand Prix?
- Różne są na ten temat zdania. Ja myślę, że te dwie imprezy spokojnie będą mogły funkcjonować razem.
Ktoś, kto jest mistrzem świata może powiedzieć "po co mi mało prestiżowe mistrzostwo Europy".
- To tak samo, jakby któryś z piłkarzy stwierdził, że skoro jest mistrzem świata, to po co mu mistrzostwo Europy.
Tak, ale mistrzostwa Europy na żużlu przez lata były kadłubową imprezą. Jeździli tam ci żużlowcy, którzy byli często za słabi na Grand Prix.
- Tak dalej nie będzie. Zaproszeni do udziału zostali Tomasz Gollob, Duńczyk Nicki Pedersen, Szwed Andreas Jonsson, Rosjanin Emil Sajfutdinow, Czech Ales Dryml. W Polsce, w Skandynawii, ludzie interesują się żużlem. U nas na takie zawody przyjdzie dużo kibiców. Trzeba tym sportem zarazić też inne kraje.
A jak będzie z żużlowcami z Wielkiej Brytanii, którzy do tej pory omijali te zawody?
- Myślę, że to w dużym stopniu kwestia nagród. Jeśli będą atrakcyjne, to żużlowcy z Wielkiej Brytanii też się pojawią. Mistrz Europy, czy to nie brzmi dumnie? Niebawem dojdzie do takiej sytuacji, że ten tytuł będzie cennym osiągnięciem. Co roku o miano najlepszego żużlowca w Europie będzie rywalizować pięćdziesięciu zawodników. Część z nich od razu zostanie zaproszona do udziału w głównej imprezie, inni będą o to walczyć w turniejach eliminacyjnych. Pięćdziesięciu żużlowców to potężna liczba. Poza tym zawody będą transmitowane do ponad pięćdziesięciu krajów. To duże pole manewru dla sponsorów. Myślę, że żużlowcy z Wielkiej Brytanii też prędzej czy później się w tym gronie pojawią.
Powiedział pan, że tytuł mistrza Europy stanie się cennym trofeum. Jak zatem będzie wyglądała pierwsza trójka po zakończeniu czwartego, ostatniego turnieju?
- Moim faworytem do wywalczenia tytułu mistrza Europy jest Tomasz Gollob. Drugi może być Duńczyk Nicki Pedersen, a trzeci Rosjanin Emil Sajfutdinow. Tomkowi brakuje w kolekcji tytułu mistrza Europy, więc ma o co walczyć.
I co okazuję się, że nawet Togliatti można zaprosić.BSI to jest j Czytaj całość