Trener Narodowy Cieślak powiedział onegdaj, że on uważa miniony rok za całkiem udany dla polskiego speedwaya i nie bardzo rozumie malkontentów, którzy twierdzą inaczej. Mam nieco inne zdanie na ten temat, co wyraziłem tydzień temu, dziś jednak zgodnie z zapowiedzią wyłącznie plusy mojego subiektywnego zestawienia. Bo też trudno było nie dostrzec tego co pozytywne
1.Dominacja polskiej młodzieży. Jeszcze raz okazało się, że na arenie międzynarodowej nasze orlęta rządzą i dzielą - vide wyniki z wszelkich finałów, indywidualnych czy drużynowych mistrzostw świata i Europy w tej kategorii wiekowej. Wprawdzie indywidualnym mistrzem świata została Duńczyk Jensen, ale tuż za nim uplasował się przecież Maciej Janowski, a byłoby z pewnością jeszcze medalodajniej gdyby fala kontuzji w decydujących momentach sezonu nie przetrzebiła nam młodzieżową reprezentację. Postawa młodych, którzy dają sobie radę nie tylko z rówieśnikami z innych krajów, ale także w ligowych potyczkach z asami wyjętymi z czołówki Grand Prix daje nadzieję, że wbrew tym, którzy wróżą rychły upadek polskiego żużla, wcale tak źle nie będzie. Tomasz Gollob jak Adam Małysz dla polskich skoków jest tylko jeden, ale kiedy wreszcie odstawi motocykle, myślę, że będzie miał go kto zastąpić. A tak a propos proponuję organizację młodzieżowego meczu Polska-Dania. Ale byłaby jazda. Co Państwo na to?
2. Finałowe potyczki Drużynowych Mistrzostw Polski. O ile podczas sezonu nie brakowało spotkań, które z różnych przyczyn kompromitowały nasz żużel, to przyznać trzeba finałowe spotkania o Drużynowe Mistrzostwo Polski w Gorzowie Wielkopolskim, a potem w Tarnowie były godnym sezonu zwieńczeniem. Interesujące pojedynki w obydwu meczach, godnych siebie rywali, wszystko przy kompletach wspaniale dopingujących kibiców oraz bardzo dobrej oglądalności telewizyjnej. Trudno o lepszą promocję sportu żużlowego. Efekt, finałowe starcie wzbudziło zainteresowanie nie tylko tych, którzy na co dzień żyją sportem żużlowym. Cóż, po prostu, jak się chce, to się da. Trzeba tylko chcieć częściej.
3. Mistrzostwo Polski Tomasza Jędrzejaka. Finały Indywidualnych Mistrzostw Polski w ostatnich latach zaczęły moim zdaniem nieco gonić w przysłowiową piętkę. Ta sama generalnie grupa zawodników w czołówce, odpuszczanie sobie indywidualnej rywalizacji przez niektórych. Nawet na trybunach zaczęło się pojawiać mniej widzów niż drzewiej bywało, a przecież przez dziesięciolecia całe dzień finału Indywidualnych Mistrzostw Polski był największym świętem krajowego żużla, a zdobycie tego tytułu największym marzeniem kilku pokoleń polskich zawodników uprawiających tą dyscyplinę sportu. Miniony rok być może ożywi nieco zatęchła atmosferę mistrzostw. Wprawdzie z różnych powodów w finale zabrakło kilku wartościowych "graczy", tym niemniej ostateczne wyniki były z pewnością zaskakujące, a dla niektórych z pewnością sensacyjne. Konia z rzędem temu kto postawił na kolejność: Tomasz Jędrzejak Rafał Okoniewski, Krzysztof Buczkowski! Zobaczyć radość Tomasza na podium - bezcenne. Nic tak nie ożywia danej dyscypliny i imprezy jak wielkie niespodzianki. I za to medalistom chwała.
4. Start Gniezno w ekstalidze. Długie, długie lata czekali na to w pierwszej stolicy Polski, ale się wreszcie doczekali. Jak najbardziej zasłużenie, bo w awansie Startu nie było nic z przypadku. Sukces okazał się rozłożonym na przynajmniej kilka sezonów procesem, efektem ciężkiej pracy zawodników i działaczy, dobrego klimatu dla żużla w tym wielkopolskim mieście. Trudno było bowiem przecież nie zauważyć nie tylko coraz lepszych wyników ligowych zawodników zakładających plastron Startu w kolejnych sezonach, ale też profesjonalnie przygotowywanych,cenionych już nie tylko w kraju,turniejów "O Koronę Bolesława Chrobrego", ze stawką zawodników, którą daj Boże wszędzie, czy ubiegłorocznego finału Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Mam nadzieję, że awans Startu do ekstraligi nie będzie zwieńczeniem podjętej jakiś czas temu w Gnieźnie pracy, ale tylko kolejnym krokiem budowy mocnego ośrodka. W każdym bądź razie korzystając z okazji w tym miejscu serdecznie ostatnich osiągnięć gratuluję! A w Nowym Roku jak to mówią: oby nam się! Wszystkim!
Robert Noga
Robert Noga - Moje boje: Roku ów (2)
Sezon 2012 już dawno za nami. Zapraszamy na drugą część podsumowania najważniejszych wydarzeń roku pióra redaktora Roberta Nogi.
Źródło artykułu: