W poprzednim sezonie "Chrzanoś" był zawodnikiem Wybrzeża Gdańsk, jednak w barwach zespołu znad morza nie spisywał się najlepiej. - W pewnym momencie przerosła mnie ekstraliga. Brakowało punktów, na które wszyscy liczyli, ja też - przyznał Tomasz Chrzanowski w rozmowie z Gazetą Pomorską - pomorska.pl.
Za słabszymi występami byłego uczestnika cyklu Grand Prix stały kłopoty sprzętowe. Doświadczony żużlowiec w rozgrywkach Enea Ekstraligi osiągnął średnią biegową równą 1,000. - W minionym sezonie miałem silniki najpierw od dwóch tunerów, Ryszarda Kowalskiego i Jana Anderssona. U Szweda zamówienia składało bardzo wielu zawodników, brakowało mu czasu, więc w pewnym momencie robiłem silniki u trzech różnych mechaników. Trudno to było skoordynować. Pogubiłem się. Tego błędu więcej nie popełnię - tłumaczy 32-latek.
Chrzanowski poinformował, że z silników z sezonu 2012 sprawny pozostał tylko jeden, a pozostałe uległy awarii. Na testy sprzętu mechanik zawodnika udał się do Niemiec.
- Skończyły się już czasy "kowalstwa artystycznego" w żużlu. Ta branża się komputeryzuje i testowanie w dużym stopniu może się odbywać dzięki bardzo precyzyjnym urządzeniom. Silnik czy inną część motocykla można sprawdzić zawczasu lepiej. Już na początku dopasowywania motocykli na torze, można dzięki takim wcześniejszym testom, uniknąć niektórych błędów. Zawodnikowi pozostaje tylko "dogranie" sprzętu na torze - powiedział "Chrzanoś".
Źródło: Gazeta Pomorska - pomorska.pl