Jarosław Handke: Jak możesz skomentować swój występ we finale MDMP?
Sławomir Musielak: Mój występ był trochę poniżej oczekiwań. Zdobyłem dziewięć punktów, mogło być ich trochę więcej. Niepotrzebnie straciłem jeden punkt poprzez defekt motocykla, kiedy jechałem na trzeciej pozycji. Mam problemy z łańcuszkami sprzęgłowymi, ostatnio podczas meczu Startu, również przytrafił mi się defekt tej części, ale wtedy jechałem na pierwszym miejscu. Co do finału MDMP, to żałuję trochę jeszcze ostatniego biegu, gdzie mogłem przyblokować Mitkę i wyjść na prowadzenie. Ważne jest jednak to, że wygraliśmy, mamy złoty medal i z tego bardzo się cieszymy.
Jak skomentujesz swoje tegoroczne starty w barwach gnieźnieńskiego zespołu?
- Na razie prowadzimy w tabeli, ostatnio wygraliśmy wysoko dwa mecze. Teraz czeka nas wyjazd do Łodzi, będzie to bardzo ciężkie spotkanie. Na pewno decydujący mecz odjedziemy w Miszkolcu, będzie to ostatnia kolejka i ona zadecyduje o tym, kto wejdzie do pierwszej ligi. Przez różne czynniki, między innymi przez defekty, ostatnio obniżyłem trochę loty. Jest coraz lepiej i forma na pewno zwyżkuje ogólnie patrząc na obecny sezon.
Czy chciałbyś startować w klubie z Gniezna także w kolejnych latach?
- Nie jest to wykluczone. Przyznam szczerze, że Ekstraliga jest w tej chwili dla mnie jeszcze za mocna. Awans z gnieźnieńską drużyną do pierwszej ligi byłby dla mnie dużym sukcesem, dałoby mi to być może możliwość startów w wyższej lidze w przyszłym roku.
Podobno byłeś w trakcie zaawansowanych rozmów z Kolejarzem Rawicz, jednak finalnie się z nich wycofałeś. Czy to prawda?
- Tak, to prawda. Bodajże w czerwcu miałem już podpisywać kontrakt z Kolejarzem Rawicz. Byłem już na to zdecydowany, jednak miałem wystąpić w meczu ligowym w Lesznie. Wybrałem ten drugi wariant, zdecydowałem się na występ w Ekstralidze, ostatecznie nie wystąpiłem. Później nadeszła oferta z Gniezna i jednak wybrałem Start. Decyzję o tym, że wybrałem klub drugoligowy, a nie pierwszoligowy podjął trener Czesław Czernicki.
Co myślisz na temat startów drużyn zza granicy w drugiej lidze? Czy dla zawodników dojazdy na Węgry czy na Ukrainę są problemem?
- Do Miszkolca nie jest może zbyt ciężko dojechać, ale już na Ukrainę wyjazdy są bardzo trudne. Sama droga nie jest na tyle uciążliwa, co oczekiwanie na przejściu granicznym. Stoi się tam w kolejce po pięć – sześć godzin. Bardzo przez to się człowiek męczy. Wyjeżdżać trzeba już trzy dni przed zawodami, żeby dojechać tam na czas i wyspać się w hotelu. Byłbym jednak za tym, by drużyny zza granicy nie startowały w drugiej lidze.
Właśnie z Ukrainy wasz zespół ma niemiłe wspomnienia, to tam wydarzył się słynny pożar, w którym spłonęło kilkanaście motocykli. Jak ty odbudowałeś swój park maszyn?
- Ja już skompletowałem sprzęt do końca, mam dwa kompletne motocykle, dwa nowe silniki od Andrzeja Krawczyka, które są bardzo dobrze przygotowane. Odnośnie przygotowań, to przygotowujemy się teraz do meczów w Łodzi i w Miszkolcu. We wtorek czeka mnie w Gnieźnie półfinał Brązowego Kasku, chciałbym w nim powalczyć o awans do finału.
Powrócę na koniec do wątku Kolejarza Rawicz. Gdybyś startował w pierwszej lidze miałbyś w sezonie o sześć – siedem imprez więcej. Czy jednak trochę nie żałujesz, że nie ścigasz się w wyższej klasie rozgrywkowej?
- Ja powiem szczerze, że chciałem przejść do Kolejarza. Zapadła jednak inna decyzja trenera. Nadeszła, jak już mówiłem, oferta z Gniezna, przyjąłem ją i wyszło mi to na dobre. W Lesznie nie było bowiem szans na starty w Ekstralidze.
Czy gdyby Start nie awansował do pierwszej ligi, to bierzesz pod uwagę jazdę w drugiej lidze w sezonie 2009?
- Wolałbym nie jeździć w drugiej lidze za rok. Chciałbym jeździć nie w Ekstralidze, ale w pierwszej. Ekstraliga jest bardzo silna, trzeba być naprawdę już dobrze ułożonym zawodnikiem, żeby tam startować.