Jak już informowaliśmy, Dawid Stachyra przez niedrożność jelita trafił na początku stycznia na stół operacyjny. W kolejnych dniach był bardzo osłabiony i dopiero wraca do normalnego funkcjonowania. - Powiem szczerze, że pierwszy tydzień po samym zabiegu był bardzo ciężki. Dotyczył on jelita, które się skręciło. Nie był to wynik złego żywienia, tylko problem, jaki mógł się zdarzyć każdemu. Przez dziesięć dni leżałem w szpitalu, z czego siedem praktycznie bez jedzenia i picia. To zaowocowało tym, że straciłem sześć kilogramów na wadze. To jest efekt uboczny tego zabiegu - opowiedział żużlowiec Wybrzeża Gdańsk w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Z pewnością ten zabiegł nie pomógł żużlowcowi czerwono-biało-niebieskich w przygotowaniach do sezonu. - Byłem wykluczony z pewnych spraw, chociaż bardzo szybko zacząłem działać w kwestii odbudowania sił i powrotu do zdrowia. Nie jestem jeszcze w stanie biegać, ale codziennie maszeruję na dystansie 5-6 kilometrów. Chodzę najwięcej jak mogę. Mam też ćwiczenia z fizjoterapeutą, Tomkiem Tittingerem i dziękuję mu za to, jak dużo pracy w to wkłada. Odbywamy zabiegi laserowe i magnetroniczne, które mają przyspieszyć gojenie. Ćwiczę też nogi, ręce i tułów, bez obciążania brzucha. Na pewno nie próżnuję - uspokaja Stachyra.
Nasz rozmówca zapewnia, że na sezon będzie już w pełni gotowy. - Chciałbym uspokoić kibiców. Na pewno do czasu pierwszych treningów będę w pełni sił. Widzę, że z dnia na dzień jest coraz lepiej i około 6-7 lutego będę w stanie delikatnie truchtać. Podczas obozu w Szklarskiej Porębie może nie będę wykonywał mocnych ćwiczeń obciążających brzuch, ale postaram się zwiększać intensywność innych partii mięśni. Na początku marca planuję najpierw usiąść na motocyklu crossowym, a później na żużlowym - dodał.
Dawid Stachyra cieszy się, że jak już problem z jelitem go spotkał, to stało się to w przerwie zimowej. - To był wypadek losowy, który mógł się zdarzyć, a nie musiał. Upatruję zalet właśnie w tym, że złapało mnie to teraz, a nie na przykład w kwietniu, przez co nie mógłbym jeździć przez 6-8 tygodni. Robię duże postępy i postaram się utrzymać nową wagę. Schudłem sześć kilogramów przez wycieńczenie organizmu i z powodu braku jedzenia i picia. Do tego przez półtora miesiąca będę na ścisłej diecie, w której nie będzie miejsca na produkty ciężkie, czy smażone. Oby to miało odzwierciedlenie na torze. Wiadomo, że jak zawodnik lżejszy, to i furmanka szybsza - zaśmiał się zawodnik.
Dawid Stachyra dla SportoweFakty.pl: Jak zawodnik lżejszy, to i furmanka szybsza
Dawid Stachyra wraca powoli do pełnej sprawności po chorobie jelita. Żużlowiec Wybrzeża przyznaje jednak, że ostatnie tygodnie były dla niego bardzo wyczerpujące i stracił 6 kg wagi.