Kempiński nie ukrywa, że sytuacja z zakontraktowaniem braci Pulczyńskich zaburzyła w pewnym sensie budowę zespołu na sezon 2013. Sternicy klubu znad Wisły nie załamują jednak rąk i podkreślają, że będą dysponować silną formacją juniorską. - Nie będę ukrywał, że byłem zaskoczony decyzją bliźniaków z Torunia, bo byliśmy dogadani. Okazuje się jednak, że wszystko jest możliwe i bracia wybrali ofertę Orła Łódź. Nie ukrywajmy, że chodziło tutaj zdecydowanie o finanse. Nikt mi nie powie, że wolą jechać 240 kilometrów na mecz do Łodzi, niż 60 do Grudziądza. A szkoda, bo zawsze mogliśmy jeszcze porozmawiać i dojść do porozumienia. Być może byśmy coś dorzucili i nie zostalibyśmy w trudnym położeniu - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl, trener GKM-u Grudziądz.
- Przeanalizowaliśmy jednak sytuację na spokojnie i prezes Fiałkowski naprawdę się postarał. Zapewniam, że mamy asa w rękawie i w sezonie 2013 będziemy dysponowali silną parą juniorów. Nie zdradzę jednak nazwisk. O wszystkim kibice dowiedzą się w swoim czasie, być może nawet na niedługo przed pierwszym spotkaniem - zdradza trener grudziądzkiego klubu.
"Kempes" wypowiedział się także na temat rozkładu sił w pierwszej lidze. Uważa, że w tegorocznych rozgrywkach nie można nikogo lekceważyć i podaje przykład w sezonie 2012. Liczy jednak na swój zespół. - Nasza drużyna na pewno się zmieniła. Doszło pięciu nowych zawodników, którzy powinni punktować na niezłym poziomie. Papier przyjmie wszystko, a siłę wszystkich zespołów zweryfikuje tor. W zeszłym roku niewielu stawiało na ekipę z Lublina, a okazało się, że lubelska drużyna napsuła krwi wielu rywalom. Trzeba mieć się na baczności i z respektem podejść do każdego meczu - kończy Robert Kempiński.