Jak bumerang wraca temat tłumików. Na horyzoncie pojawiła się nadzieja dla żużlowców, dzięki prototypowi tłumika z przelotem. Na homologację tego sprzętu czeka Tomasz Gollob. - Moje zdanie odnośnie tłumików jest niezmienne. Te, na których jeździmy obecnie nie są bezpieczne. Uważam, że powinny wejść do użytku przelotowe tłumiki, bo to jest mniejsze zło. Będzie mniej kontuzji, mniej wypadków, także śmiertelnych. Niedawno w Argentynie wydarzyła się kolejna tragedia. Zginął nasz kolega z toru, Matija Duh. Na pewno to, co się stało nie jest obojętne naszemu środowisku, a szczególnie mnie. Uważam, że część wypadków, które miały miejsce w zeszłym sezonie w jakiejś większej mierze były winą tych tłumików - powiedział dla SportoweFakty.pl mistrz świata z 2010 roku.
Zapytaliśmy Tomasza Golloba, czy wierzy, że jeszcze w tym sezonie uda się wprowadzić do użytku nowy wynalazek Duńczyków, który nie ma jeszcze homologacji. - Nie wiem. Patrzę tylko na to z boku, choć oczywiście swoje zdanie na ten temat mam. Dziwię się tylko, że nie zmieniono jeszcze tych tłumików, z którymi męczymy się od dwóch sezonów. Żużel stoi w miejscu lub się cofa. Większość zawodników nie może poradzić sobie z tymi tłumikami. Nie chcę nic więcej na ten temat mówić. Wszyscy widzą, co się dzieje. Kontuzje, wypadki czy niebezpieczne sytuacje z torów, mówią same za siebie. Komentarz jest zbyteczny - wyjaśnia polski żużlowiec.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Tomasz Gollob w końcówce ubiegłego sezonu rozszyfrował po długim czasie te nieszczęsne tłumiki i jeździł chociażby jak w sezonie 2009 i 2010. - Mówienie, że ktoś rozgryzł te tłumiki nie ma większego sensu. Zawodnicy borykają się nadal z problemami, które stwarzają te tłumiki. Nie będę wypowiadał się za innych. Moja sytuacja się nie zmienia - przygotowuję się do sezonu. Zdania o tych tłumikach także nie zmieniłem, nawet jeśli zacząłem jeździć na nich lepiej - kończy nasz rozmówca.