Kacper Gomólski był objawieniem wtorkowego półfinału Brązowego Kasku w Ostrowie. Mimo, że musiał startować na obcym sobie torze, to spisał się rewelacyjnie i z 10 punktami został sklasyfikowany na piątym miejscu. Dość powiedzieć, że tylko jemu oraz Damianowi Celmerowi udało się pokonać późniejszego triumfatora - Borysa Miturskiego z Częstochowy.
Po zawodach, Gomólski zdradził, że tego dnia startował na najlepszym silniku swojego brata - Adriana Gomólskiego, który jest kontuzjowany. - Cieszę się, że udało mi się awansować do finału, gdyż zrobiłem to dla Adriana. Wiem jak teraz jest mu ciężko, ale mimo, to mocno mnie wspierał i dopingował. Użyczył mi swój najlepszy silnik, za co bardzo mu dziękuję. Adrian - awansowałem dla ciebie! Ten sukces dedykuję tobie! Wracaj do zdrowia! - mówił rozentuzjazmowany 15-latek.
- Początek zawodów miałem dość słaby, gdyż startowałem z zewnętrznych pól. Później było dużo lepiej, z czego bardzo się cieszę. Chyba nareszcie udowodniłem wszystkim, a przede wszystkim sobie, że stać mnie na wiele. Muszę tylko ciężko pracować, bo wiem, że wyniki same nie przyjdą. Na razie jestem zadowolony z awansu, bo finał Brązowego Kasku w wieku 15 lat, to chyba niezłe osiągnięcie (uśmiech). Po zakończeniu zawodów, zaraz zadzwoniłem do Adriana i razem cieszyliśmy się z mojego osiągnięcia - kończy Kacper Gomólski.