Michał Korościel: Wyobraża pan sobie, że Falubaz w tym roku nie zdobędzie mistrzostwa Polski?
Robert Dowhan: Wyobrażam sobie, ja mam dużą wyobraźnię, ale imaginacje to jedno, a zdrowy rozsądek drugie.
I co panu podpowiada zdrowy rozsądek, że Falubaz zdobędzie mistrzostwo?
- Podpowiada mi, że Falubaz będzie w pierwszej czwórce, i że mamy naprawdę fajny skład.
A kto będzie najgroźniejszym rywalem Falubazu w walce o złoty medal?
- W tym roku po obniżeniu KSM składy się bardzo wyrównały, ale nastąpiły też duże przetasowania kadrowe i nikt przy zdrowych zmysłach nie wskazałby dzisiaj jednego, zdecydowanego faworyta. Na pewno liczą się Zielona Góra, Toruń, Częstochowa, nie bez szans jest Rzeszów, fajny skład ma Leszno, a kandydatów do pierwszej czwórki jest przynajmniej sześciu.
Nie wierzę, że zadowoli pana miejsce w pierwszej czwórce.
- Nie, zadowoli mnie powrót Falubazu na podium, w tamtym roku do medalu zabrakło nam naprawdę niewiele, oczywiście złoto to moje największe marzenie, ale tak naprawdę każdy medal powinien usatysfakcjonować, bo sport jest nieprzewidywalny. Jeszcze sezon się nie zaczął, a już poważny wypadek miał Andreas Jonsson. Całe szczęście nie odniósł większych obrażeń i na 1 kwietnia będzie gotowy. Patrząc na nazwiska moich zawodników i na ich dotychczasowe osiągnięcia, jestem spokojny o miejsce w pierwszej czwórce.
Czytałem niedawno prognozy Władysława Komarnickiego i według niego Falubaz zdobędzie srebrny medal. Czy pan mógłby się mu zrewanżować i powiedzieć, które miejsce zajmie Stal Gorzów?
- Ja nie mam, tak jak mój konkurent z Gorzowa, takich szczegółowych badań. On to na pewno oblicza na podstawie ruchu księżyca, temperatury i innych czynników. Ma naprawdę dokładne dane. Nawiasem mówiąc, robiąc ostatnio porządki w szafce, znalazłem fragment gazety z 2008 roku, gdzie obszernego wywiadu udzielał Władysław Komarnicki i on tam wtedy zapowiadał, że za rok Stal Gorzów zdobędzie medal, tymczasem jak wiemy zdobyła dopiero w roku 2011. A wracając do pana pytania, to mam nadzieję, że Stal zajmie bezpieczne miejsce gwarantujące utrzymanie w Ekstralidze.
Czyli medalu w Gorzowie nie będzie w tym roku?
- Znam wiele wzorów matematycznych, ale żadne wyliczenia nie dają mi Stali Gorzów na podium.
Słyszałem, że pan trzem swoim liderom: Andreasowi Jonssonowi, Jarosławowi Hampelowi i Piotrowi Protasiewiczowi zapłaci w tym sezonie w sumie 7 milionów złotych. Potwierdzi pan?
- Mogę wydać nawet 70 milionów, to jest moje zmartwienie.
Ale gdyby zarobki żużlowców miały być wprost proporcjonalne do odniesionych sukcesów, to Falubaz musiałby być mistrzem Polski, bo podobno zawodnikom płaci najwięcej?
- Myślę, że najwięcej płaci Unia Tarnów, z moich informacji wynika, że w tamtym sezonie na żużlowców wydali około 15 milionów złotych i warto prześledzić te wydatki. Nawet jeżeli teraz mają teoretycznie słabszy skład, to niektórzy zawodnicy pozostali na kontraktach związanych z jedną ze spółek Skarbu Państwa i nie są to małe kontrakty.
Wracając do spraw czysto sportowych. Nie boi się pan o dyspozycję Jarosława Hampela, że nie wróci do formy, którą prezentował przed zeszłoroczną kontuzją?
- Boimy się wszyscy, bo chyba nie tylko Falubazowi zależy na tym, żeby Jarek Hampel jeździł na najwyższym poziomie. Oczywiście nam zależy najbardziej, ale powinno zależeć też całej sportowej Polsce, Jarek to przecież numer 1 w naszym kraju i mam nadzieję, że tak pozostanie. Wszyscy wierzymy w to, że po kontuzji nie ma już śladu.
A co z waszym stadionem panie prezesie, kiedy będzie gotowy?
- To jest pytanie do Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji i do pana prezydenta. Oni wzięli za to odpowiedzialność i oni się tym zajmują. Wczoraj przywieźli nam wieżyczkę sędziowską w formie kiosku Ruchu.
A kiedy pana zdaniem stadion będzie już w pełni gotowy?
- Gdyby inwestor działał tak jak działano przy budowie stadionów w Gorzowie czy Toruniu, dawno cieszylibyśmy się obiektem. Miasto ma jeszcze kilka dni na oddanie toru do naszej dyspozycji i ja trzymam za słowo.