- Celem na pewno był awans. Była szansa wygrać zawody, jechałem w swoim ostatnim biegu pierwszy, ale pękł mi łańcuszek i musiałem pchać motor po ten 1 punkt. Zająłem trzecie miejsce, jest dobrze, awansowałem i nic mi się przy tym nie stało. Było twardo, porobiły się koleiny. Szeroko natomiast było przyczepnie i można było to wykorzystać, zaatakować z lewej strony, z prawej - przyznaje w rozmowie z naszym portalem zawodnik GTŻ-u Grudziądz.
Finał rozgrywek o miano najlepszego zawodnika do lat 19-stu rozegrany zostanie 26 września na torze w Gdańsku. - Na pewno pojadę zawalczyć o to "pudełko", zobaczymy jak będzie. Żeby nie zapeszać nie mówię, że chcę wygrać, ale będę walczył - twierdzi świeżo kreowany Mistrz Europy Juniorów.
Wiele kontrowersji wzbudził 19. bieg dnia, w którym groźny wypadek zanotował Przemysław Pawlicki. Dla zawodnika Unii Leszno sezon prawdopodobnie już się skończył. Przypomnijmy: obaj zawodnicy bardzo szeroko wychodzili z pierwszego łuku, jednak wyraźnie z przodu znajdował się Mroczka, który nie zostawił rywalowi zbyt wiele miejsca. Jadący bardzo blisko pneumatycznej bandy unista zahaczył o nią, co zakończyło się przykrym w skutkach upadkiem. - Szkoda, że w jednym biegu Przemek sam się przewrócił, ale to taki sport. Wydaje mi się, że pojechał trochę za szeroko. Jeżeli widział, iż też jadę "po dużej" to mógł "przyciąć" i by nie było żadnej sprawy, a tak pojechał jak pojechał i niestety... - komentuje utalentowany junior.
- Ja też byłem młody i też jeździłem tak jak Przemek. Do końca się trzymało gaz, ale z czasem człowiek zaczyna myśleć na torze. Wydaje mi się, że im szybciej przychodzą pierwsze niepowodzenia, tym lepsza nauka. Bo tak to się jeździe naprawdę bez głowy. - kończy Mroczka.