Przez najbliższe 3 lata walkę o Mistrzostwo Świata będzie pokazywać Brytyjczykom Eurosport. Nie ma znaczenia czy nowy nadawca zrobi to lepiej, czy gorzej niż stary, ważne i smutne, że stary żużla już nie chciał. Trudno mu się dziwić, skoro oglądalność Grand Prix w Anglii z roku na rok malała, a w minionym sezonie sięgnęła dna. Jeden turniej oglądało średnio 70 tysięcy widzów. To wynik wręcz wstydliwy, zwłaszcza, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że jeden mecz naszej żużlowej Ekstraligi w tamtym roku w TVP Sport przyciągał przed odbiorniki 100 tysięcy kibiców. To tym bardziej szokujące, że sportowy kanał naszej telewizji publicznej dociera do nieporównywalnie mniejszej liczby osób niż Sky Sports.
Angielski gigant telewizyjny uznał w końcu, że Grand Prix to odpad, który ramówkę zaśmieca i trzeba się go pozbyć. Pod swoje skrzydła litościwie przygarnął go Eurosport, stacja, która na wyspach znaczy zdecydowanie mniej niż Sky Sports. To Sky pokazuje szalenie popularne mecze piłkarskiej Premier League i to Sky decyduje o tym co jest w sportowej Wielkiej Brytanii ważne, a co nie. Trudno wskazać precyzyjnie dlaczego Anglicy nie chcą już patrzeć na walkę Gollobów z Holderami, ale wydaje się, że główna przyczyna jest prozaiczna. Wyspiarzom żużel już się najwyraźniej przejadł. Tak jak cały świat, Brytyjczycy byli karmieni produktem sygnowanym logo Grand Prix w coraz większych ilościach, aż w końcu doszli do wniosku, że już tego nie strawią i postanowili zwrócić.
12 turniejów o Mistrzostwo Świata to zdecydowanie za dużo. Grand Prix jest definiowane jako święto żużla, a nie znam społeczności, która hucznie świętuje 12 razy w roku. Próbuję sobie wyobrazić co by było gdyby Kościół zaordynował obchodzenie Bożego Narodzenia co miesiąc. Na pierwszą odsłonę włożyłbym pewnie garnitur, ubrał choinkę i przygotował 12 potraw, szóstą edycję celebrowałbym w samej koszuli i przy schabowym, ostatnią obchodziłbym w dresie z paczką paluszków w ręku. Święta są tym fajniejsze im dłużej na nie czekamy, a jeżeli dostajemy je regularnie co dwa tygodnie, to przestajemy się nimi ekscytować. Drugiej z przyczyn, dla których żużel w Anglii umiera trzeba szukać w przemianach cywilizacyjnych. Speedway odnajduje się najlepiej w krajach słabo rozwiniętych, te prosperujące lepiej żużel dławią.
Ta teza tłumaczy dlaczego nadal lewoskrętów czci się w Polsce, coraz lepiej traktuje w Rosji, a zupełnie ignoruje w Stanach Zjednoczonych i Anglii. Na zachodzie ludzie mają taki repertuar możliwości spędzania wolnego czasu, że wysiadywanie na wirażu przestaje być atrakcyjne. Skoro w Londynie można iść na koncert Madonny, czy na mecz Chelsea, to komu chce się oklaskiwać Chrisa Harrisa. Tego niestety zaczynamy też doświadczać w Polsce. Jeszcze 20 lat temu stadion w Rybniku pękał w szwach, ale tam wtedy oprócz żużla były tylko dymiące kominy, dzisiaj mają koncert Roda Stewarta. Żużel chyba zwyczajnie nie wytrzymuje konkurencji i może bardziej wypada się cieszyć, że naszą dyscyplinę chce jeszcze pokazywać Eurosport, niż załamywać, że już nie chce Sky Sports.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Michał Korościel - Dziennikarz RADIA ZET i SportoweFakty.pl
W wiekszosci Federacji siedza ludzie, ktorzy ze Speedway'em nie mieli za duzo do czynienia a biora sie za jego "ulepszanie" Czytaj całość
2. Żużel (nie tylko SGP) to obecnie produkt mierny wśród kategorii rozrywka i s Czytaj całość