Antonio Lindbaeck urodził się 5 maja 1985 roku w Rio de Janeiro. Jego losy to dobry materiał na film. Jako małe dziecko Lindbaeck został pozostawiony na ulicy w Sao Paolo, a obok niego leżała karteczka z jego imieniem. Zaopiekowało się nim małżeństwo Lindbaecków ze Szwecji, którzy zaszczepili u niego zamiłowanie do żużla. Jako junior "Toninho" w swojej drugiej ojczyźnie uznawany był za wielki talent i następce najlepszych szwedzkich żużlowców z Tonym Rickardssonem na czele.
Już jako 20-latek Lindbaeck zadebiutował w cyklu Grand Prix jako jego stały uczestnik. W latach 2005-2006 rywalizację w elitarnym cyklu kończył na 10. miejscu. Sezon 2007 był najgorszym w jego karierze. "Toninho" zmagał się z problemami pozasportowymi i po tym jak został zatrzymany przez policję za jazdę po pijanemu, podjął nawet decyzję o zakończeniu żużlowej kariery. Szwed nie wytrzymał długo w swoim postanowieniu i już w kolejnym sezonie wrócił na żużlowe tory i z powodzeniem ścigał się w I-ligowym klubie z Rybnika. Powoli Lindbaeck odbudowywał swoją pozycję w światowym speedway'u.
Ubiegłoroczny cykl Grand Prix był dla czarnoskórego żużlowca najlepszym w karierze. Lindbaeck 11 sierpnia na torze w Terenzano odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w zawodach elitarnego cyklu. Wyczyn ten powtórzył podczas kończącego sezon turnieju w Toruniu. - Ludzie pytali mnie, kiedy w końcu wygram. Szczerze mówiąc, nie słuchałem ich. Robiłem swoje. Wiedziałem, że ta praca kiedyś zaprocentuje. Przed zawodami jak zwykle słuchałem muzyki, skupiałem się tylko na sobie, byłem wypoczęty i zrelaksowany, a teraz ogromnie cieszę się z tego, co wydarzyło się w sobotnią noc w Terenzano - mówił Lindbaeck po zawodach we Włoszech. Ostatecznie Szwed sezon zakończył na 7. miejscu.
Od sezonu 2012 Lindbaeck w polskiej lidze jest zawodnikiem Lechmy Startu Gniezno, z którą awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej. Oprócz klubu z pierwszej stolicy Polski czarnoskóry żużlowiec bronił barw Atlasa Wrocław, Włókniarza Częstochowa, RKM-u Rybnik i Polonii Bydgoszcz.