Wojna angielsko-polska o speedway!

Organizator Grand Prix - firma BSI prowadzi otwartą wojnę z One Sport Marketing - polską firmą, która jest organizatorem Speedway European Championships.

W sobotę w Czerwonogradzie rozegrana zostanie eliminacja do Speedway European Championships. Zgody od brytyjskiej federacji na start w tych zawodach nie otrzymał Scott Nicholls. Anglika wspiera ACU, jednak BSPA nie chce by brytyjscy żużlowcy uczestniczyli w SEC i nie ułatwia mu ewentualnego występu w finale w Togliatti (27 lipca). Nicholls zostanie zmuszony do wzięcia udziału w meczu Coventry Bees, w którym mógł być zastępowany przez "gościa". Skąd takie działanie Brytyjczyków? - Na początku myśleliśmy, że była to decyzja "odgórna" i nie była w żaden sposób konsultowana z zawodnikiem. Sytuacja wyglądała jednak inaczej. Scott dostał do wyboru, albo pojedzie w lidze brytyjskiej i wszystko będzie w porządku, albo wystartuje w Togliatti i będzie przez BSPA zawieszony do końca sezonu. Jest wywierana ogólna presja na to, aby brytyjscy zawodnicy nie startowali w zawodach SEC. Dla nas to sytuacja absurdalna, bo na przykład Nicholls w ten sposób ma szansę zaprezentowania się w zawodach międzynarodowych. Wydawało nam się, że start Nichollsa będzie pewny. Przy odrobinie życzliwości ze strony angielskiej federacji wszystko można było zrobić. Niestety nie odczuwamy w tym zakresie żadnej chęci współpracy. Trudno nam w tej sytuacji cokolwiek komentować. Nie wiem, jak mamy współpracować w przyszłości. Wywalczyliśmy dla Anglików dwa miejsca i zostały im one w drodze negocjacji przyznane. Teraz trzeba będzie rozmawiać o tym, kto ich zastąpi. Gdybyśmy wiedzieli wcześniej, to oddalibyśmy miejsca Szwedom, którzy chętnie zapatrują się na naszą inicjatywę. Jesteśmy zawiedzeni, ale nie tylko my. Czytamy media społecznościowe i wiemy, że angielscy kibice są tymi "wojenkami" zawiedzeni. Oni chcą po prostu oglądać swoich zawodników. Zwłaszcza, że turniej będzie pokazywany w 74 krajach. Rozwiązaliśmy nawet problemy logistyczne, bo doprowadzenie do sytuacji, w której Nicholls startuje w Anglii i następnego dnia w Rosji, jest do zrobienia - powiedział Jan Konikiewicz z firmy One Sport Marketing - organizatora Speedway European Championships.

Zniesmaczony postępowaniem Brytyjczyków jest również Piotr Szymański. - Federacja angielska wcześniej również nie chciała uczestniczyć w rozgrywkach europejskich. Nota bene pomysł Brytyjczyków dotyczący Klubowego Pucharu Europy nie wypalił, a jak wcześniej był organizowany przez federację, to nie chcieli startować. Z jednej strony Brytyjczycy chcą, abyśmy uczestniczyli w Biurze Lig Międzynarodowych, chcą, żeby kalendarze były odpowiednio ustawiane i żeby nie kolidowały ze sobą i na to się zgodziliśmy. Teraz, kiedy my chcieliśmy z nimi współpracować zapraszając ich do mistrzostw Par i SEC to bojkotują te zawody. Nie tak to powinno wyglądać - dodał przewodniczący GKSŻ.

Zachowanie Brytyjczyków można tłumaczyć tylko w jeden sposób. Poczuli, że turnieje organizowane przez One Sport Marketing stanowią dla nich konkurencję. Nie brakuje głosów zadowolenia ze strony zawodników, którzy chwalą zarówno SEC również z tego powodu, że nagrody gwarantowane zawodnikom są znacznie wyższe od tych w cyklu Grand Prix. Oczywiście Brytyjczycy mają prawo nie startować w SEC. Jednak przyjmowane przez nich metody działania są skandaliczne. Oprócz szantażu wobec zawodników, zaczynają "odgrywać się" na polskich działaczach. Pierwszą ofiarą stał się dyrektor SEC Sławomir Kryjom. Jako osoba kojarzona z konkurencyjną dla nich inicjatywą, Kryjom nie otrzymał od BSI zaproszenia na turniej GP Europy w Bydgoszczy. Dodatkowo, Paul Bellamy z firmy BSI, chcąc rozmawiać z prezydentem Torunia na temat ostatniego turnieju cyklu GP wyraźnie zaznaczył, że nie życzy sobie obecności na tym spotkaniu Kryjoma. Sam zainteresowany nie chce komentować postępowania Brytyjczyków. Bardziej "wylewny" jest członek GKSŻ i przedstawiciel sponsora SEC - firmy Nice - Adam Krużyński. - Żużel jest jeden. Nie można wprowadzać podziałów w sposób, jaki wybrali Brytyjczycy. Jest to zbyt małe środowisko, w którym wszyscy musimy się nawzajem szanować, a nie zwalczać. Takimi sposobami możemy jedynie doprowadzić do całkowitego upadku żużla - wyjaśnił Krużyński.

Kością niezgody pomiędzy BSI, a PZM jest również kwestia organizacji na Stadionie Narodowym w Warszawie turnieju cyklu Grand Prix. Polski Związek Motorowy chciał podpisać pięcioletnią umowę. Gotowy był zapłacić ponad 200 tysięcy funtów. BSI chce 300 tysięcy. Dodatkowo nie ma przekonania, czy podpisanie tak długiej umowy ma sens, gdyż nie ma gwarancji powodzenia tej idei. Brytyjczycy obawiają się również, że PZM w przypadku niepowodzenia, odsprzeda licencję na zawody na Stadionie Narodowym i w ten sposób pozbawi się potencjalnych zysków.

Można śmiało mówić o angielsko - polskiej wojnie żużlowej. Nie Polacy ją jednak wywołali. Metody działania przyjmowane przez BSPA i BSI są godne pożałowania. Przedstawicielom PZM i firmie One Sport Marketing w tym przypadku należą się słowa pochwały zarówno za inicjatywę SEC, jak również wyraźne powiedzenie "stop" próbom wyzyskiwania polskich organizatorów cyklu Grand Prix.

Źródło artykułu: