Oczywiście pisząc powyższe zdanie nie mam na myśli transmisji z meczów ekstraligi, bo to, że prawa do nich przejął inny nadawca jest przecież powszechnie znane i komentowane. Żużel z naszej publicznej telewizji zniknął globalnie, nawet w wersji informacyjnej, tak jakby taki sport w Polsce nagle się skończył. Stadiony zamknięto na głucho, na torach zasadzono kartofle, kibiców pogoniono. Po prostu takie zjawisko jak speedway na ekranach stacji, która do niedawna zapełniała żużlem dosyć obficie nie tylko antenę TVP Sport, ale także, przynajmniej w wersji newsowej, inne anteny, zdaje się nie istnieje. Bo "projekt żużel" polegał przecież nie tylko, chociaż oczywiście zasadniczo, na transmisji imprez ligowych, ale też robieniu wokół niego dobrego klimatu. Toteż wieści żużlowe gościły niemal codziennie w głównych wiadomościach sportowych około 20,00, materiałami filmowymi zapowiadano co bardziej ciekawe spotkania, a towarzyskie potyczki Polska-Reszta Świata mieliśmy nawet okazję oglądać na antenie TVP 1 lub TVP 2 i to "live".
Wygląda jednak na to, że było, minęło. Dziś na to liczyć nie można. W wiadomościach sportowych w poprzednią niedzielę prezenter nie zająknął się ani słowem na temat tego, że rozpoczął się właśnie nowy ligowy sezon. Żeby chociaż suche wyniki na planszy. Nic. Zero. To samo w sobotę przy okazji turnieju Grand Prix w Bydgoszczy. Oczywiście to nie jest tak, że tylko speedway jest na cenzurowanym. Generalnie dotyczy to też innych sportów które są we władaniu konkurencji. W sobotę w wiadomościach sportowych nie można się było na przykład dowiedzieć, że trwa finał siatkarskiego sezonu i w Kędzierzynie ZAKSA gra z Resovią Rzeszów decydujący mecz o tytuł mistrza Polski. Nieco wcześniej doszło do sytuacji już nieco z pogranicza groteski, kiedy to w tymże programie zapowiedziano rywalizację play off drużyn ligi siatkówki we… Włoszech, natomiast z ust prowadzącego nie padło ani jedno zdanie na temat mającego się odbyć równolegle półfinału Plus Ligi Siatkówki! Absurd? Z punktu widzenia telewizji to nie błąd, czy przeoczenie, ale efekt świadomej polityki. W tym wypadku włoska liga siatkarska jest transmitowana przez publicznego nadawcę, natomiast prawa do ligi polskiej ma telewizja Polsat. I tutaj przysłowiowy pies jest pogrzebany. Ani mi w głowie pastwić się w tym miejscu nad TVP, byłoby to zresztą mocno nieeleganckie, biorąc pod uwagę moją pięcioletnią , niedawną przecież współpracę właśnie przy żużlu I dobre wspomnienia, które mi pozostały. Bo tak naprawdę dotykamy w tym miejscu problemu ogólnego, który dotyczy polityki stacji telewizyjnych. TVP nie jest tutaj bynajmniej żadnym negatywnym wyjątkiem, a podaje ją jako przykład. Telewizja mówi chętnie i promuje tą dyscyplinę i ligę, do której posiada jakieś prawa. Logiczne. Jeśli nie, to nie chce tego robić, jej decydenci na różnych szczeblach uważają bowiem, że w ten sposób promowaliby konkurencję, co oczywiście z ich biznesowego punktu widzenia nie ma żadnego sensu. To właśnie dlatego w tym roku na zgrupowaniu kadry w Zakopanem reporter TVN szalał z kamerą przez dwa dni zaglądając i do stołówki i na stok, gdzie zawodnicy szusowali, a nawet trafił do sauny. A tymczasem rok wcześniej, kiedy kadra ładowała akumulatory w Zakopanem w Szklarskiej Porębie najbliższa kamera TVN znajdowała się pewnie we Wrocławiu. Za to reportaż z obozu kręcili chłopcy z publicznej. Tak wygląda niestety odprysk wojny o rynek praw do transmisji. Czasy trudne, każdy walczy o jak największy a jednocześnie jak najtańszy kawałek tortu i nie zamierza przyczynić się nawet w minimalnym stopniu do tego aby kawałek konkurenta uczynić chociaż trochę smakowitszym. Tak więc z punktu widzenia interesu stacji telewizyjnej jest to zrozumiałe. Tylko czy ktoś myśli jeszcze tutaj o interesie przeciętnego Kowalskiego przed telewizorem i jego prawie do informacji?
Robert Noga