Przegrać z kobietą to byłby wstyd - wypowiedzi po 56. Turnieju o Łańcuch Herbowy

Zwycięstwem Jarosława Hampela zakończył się 56. Turniej o Łańcuch Herbowy Ostrowa Wielkopolskiego. Wyższość reprezentanta Polski musieli uznać reprezentanci Grand Prix na czele z Rune Holtą i Leigh Adamsem.

Jarosław Hampel (Polska) - Czułem się dobrze od początku zawodów. Cieszę się z wygranej, bo stawka była bardzo mocna. Każdy z zawodników przyjechał, żeby zaprezentować się jak najlepiej, a nie tylko odjechać kolejne zawody. To jest bardzo prestiżowy turniej w Polsce. Trofeum wygląda pięknie.

Adam Skórnicki (Polska) - W tak mocnej stawce trzeba być od samego początku bardzo dobrze przygotowanym sprzętowo. Nim dobrze się dopasowałem do ostrowskiego toru, to minęło trochę czasu. Czwarta pozycja w takim gronie to dobry wynik.

Emil Idziorek (Polska) - Pierwszy raz ścigałem się z kobietami. Było to dla mnie duże przeżycie. Przed zawodami trochę się denerwowałem. Przegrać z kobietą to byłby wstyd. W jednym biegu na pierwszym wirażu miałem upadek, jednak szybko się pozbierałem. Wsiadłem na motocykl i dawałem z siebie dwieście procent. Udało mi się wyprzedzić rywalki. Wygrana mnie bardzo cieszy. Fajnie, że dostałem możliwość występu.

Chris Holder (Australia) - Swój występ uważam za dobry. To był dla nas bardzo trudny wieczór. Początek zawodów nie był udany w moim wykonaniu. Zacząłem od ostatniej i trzeciej pozycji. Wtedy startowałem z zewnętrznych pól. Później, kiedy miałem wewnętrzne pola, sytuacja się odmieniła. Generalnie można powiedzieć, że był to udany wieczór.

Fredrik Lindgren (Szwecja) - Nie było najgorzej. Powiem szczerze, że tor był dzisiaj bardzo trudny do jazdy. Zewnętrzne pola kompletnie nie pracowały podczas zawodów. Myślę, że osiem punktów, które zdobyłem, jest stosunkowo dobrym rezultatem. W tych warunkach trudno było przedzierać się z tyłu stawki.

Janusz Stefański (p.o. prezesa Klubu Motorowego) - Jeżeli chodzi o względy sportowe, to myślę, że byliśmy świadkami ciekawej walki. Stawka zawodników była wyrównana. Najlepiej świadczy o tym fakt, że drugie, trzecie i czwarte miejsca zajęli zawodnicy, którzy zdobyli po dziesięć punktów. Uważam również, że ciekawym eksperymentem były biegi memoriału Mirosława Borowicza, w których mężczyźni gonili kobiety. To z pewnością wniosło coś nowego. Od strony organizacyjnej, to przedsięwzięcie było dla nas niesłychanie trudne. Tak naprawdę ta impreza miała odbyć się w maju i być połączona z koncertem grupy Scorpions. Niestety, ze względu na opady deszczu nie doszło do zawodów żużlowych. Powtarzanie imprezy nie jest korzystne z organizacyjnego i finansowego punktu widzenia. Na pewno te okoliczności były dodatkowym utrudnieniem i wyzwaniem. Cieszę się, że wszystko się udało i że kolejna impreza na dobrym poziomie przeszła do historii.

Komentarze (0)