Mimo że w awizowanym zestawieniu znalazł się Michał Łopaczewski, to nie było wiadomo, czy wystąpi w niedzielę. O miejsce w drużynie miał rywalizować na treningu z Tomaszem Rempałą, który w Pile nie zachwycił. To właśnie wychowanek Unii Tarnów wystartuje w meczu z KSM-em.
Zadecydowała o tym jego bardzo dobra postawa podczas próbnych jazd w piątek. T. Rempała okazał się zdecydowanie lepszy od Łopaczewskiego, wygrywając niemal wszystkie bezpośrednie pojedynki. Imponował zwłaszcza błyskawicznymi wyjściami spod taśmy. - Po niefortunnym spotkaniu w Pile nie zasypiałem gruszek w popiele, tylko pracowałem mocno nad sprzętem - tłumaczy 34-letni żużlowiec. - Efekty były w piątek widoczne. Jechałem na dwóch motocyklach. Pierwszy spisywał się bez zastrzeżeń, dlatego po pierwszej serii postanowiłem go odstawić i przesiąść się na drugi. Ten był nieco wolniejszy na starcie, ale i tak zdołałem na nim wygrywać. Udowodniłem, że zasługuję na skład. Z pierwszego spotkania nie jestem zadowolony, lecz trzeba pamiętać, że miałem bardzo mocnego parowego (Jespera Monberga - dop. red.). Gdybym startował z innym numerem, pewnie przywiózłbym tyle samo punktów, co pozostali seniorzy.
Do zmian dojdzie również na pozycjach juniorskich. Na treningu lepiej od Damiana Synowca wypadł Adrian Wojewoda i to on otrzyma w niedzielę swoją szansę. W charakterze gościa zadebiutuje prawdopodobnie Łukasz Lesiak z Unii Tarnów.
Trwające trzy godziny piątkowe zajęcia były dla pozostałych żużlowców okazją do przetestowania silników. Opolskich kibiców cieszyć mogły niezłe starty Marcina Jędrzejewskiego i Stanisława Burzy, chcących zrehabilitować się za nieudany występ w Pile. Najlepiej prezentował się jednak Marcin Rempała, który podobnie jak jego brat sprawdzał dwa motocykle.
Opolanie są faworytem starcia z KSM-em, ale sami przestrzegają przed lekceważeniem rywali. - Nie ma o tym mowy - zapewnia T. Rempała. - W Krośnie występują ciekawi zawodnicy i w pierwszym meczu pokazali, że potrafią jechać. W zespole powinna być pełna mobilizacja i koncentracja. Wiemy, że w poprzednim spotkaniu zawiedliśmy, dlatego przed własną publicznością musimy postarać się o zwycięstwo.
- Trzeba przede wszystkim wygrywać biegi - dodaje trener Andrzej Maroszek. - W Pile zaledwie pięć razy jako pierwsi dojeżdżaliśmy do mety. Trudno w takim układzie myśleć o końcowym triumfie. Liczę na naszych liderów. Ich dobrą jazdę na treningu traktuję jako optymistyczny prognostyk, choć mecze ligowe rządzą się zupełnie innymi prawami.
2007: 4. miejsce w II lidze.
2008: 5. miejsce w II lidze.
2009: 5. miejsce w II lidze.
2010: 6. miejsce w II lidze.
2011: 4. miejsce w II lidze.
2012: 4. miejsce w II lidze. Czytaj całość