Żużlowiec Fogo Unii Leszno wystartował w czterech wyścigach i w każdym z nich do mety dojeżdżał na trzeciej pozycji. Grzegorz Zengota do swojego dorobku dorzucił jeszcze cztery bonusy. Po meczu "Zengi" nie był zadowolony z osiągniętego wyniku. Wychowanek zielonogórskiego klubu liczył na to, że wykorzysta znajomość toru w Częstochowie. Ten jednak był przygotowany do meczu dopiero chwilę przed jego rozpoczęciem, a wszystko przez opady deszczu, jakie nawiedziły Częstochowę w niedzielny poranek. - Łącznie z bonusami miałem 8 punktów. Nie jest to najgorszy wynik, ale myślałem o lepszym rezultacie, zwłaszcza że znam ten tor. Jego znajomość nie przekłada się do końca tak, jakby się tego chciało. Ten tor nawet w zeszłym roku sprawiał niespodzianki nawet gospodarzom, więc nie jest tu łatwo się dopasować. Brakowało mi startów i w tym elemencie nie mogłem mieć przewagi nad rywalami - przyznał Zengota.
Dospel Włókniarz Częstochowa do pojedynku przeciwko Fogo Unii Leszno przystąpił osłabiony brakiem Emila Sajfutdinowa i Michaela Jepsena Jensena. W obliczu strat rywali celem leszczynian było zwycięstwo na SGP Arenie Częstochowa. Byki prowadziły przez cały mecz, a dziesięciopunktowa zaliczka daje szansę na uzyskanie punktu bonusowego w dwumeczu. - Chciałem lepiej pojechać, ale nie zawsze się ma to, co się chce. Było przyzwoicie, wygraliśmy i zrealizowaliśmy cel, jaki sobie postawiliśmy. Włókniarz jechał w osłabieniu i to zwycięstwo nie smakuje tak, jakby nasi rywale byli w pełnym składzie. Szkoda mi chłopaków z Częstochowy, że znaleźli się w takiej sytuacji - powiedział po zakończeniu spotkania "Zengi".
Jeszcze w zeszłym sezonie Grzegorz Zengota zdobywał punkty dla Dospel Włókniarza Częstochowa. W niedzielę po raz pierwszy po odejściu ścigał się przeciwko swojemu byłemu zespołowi. Po meczu wychowanek klubu z Zielonej Góry przyznawał, że jazda przeciwko Lwom nie była łatwym zadaniem, a on sam chciał pozostać we Włókniarzu. - Nie jest to łatwe zadanie, zwłaszcza że wszystkich tutaj się zna. Jeszcze w zeszłym roku stałem po tej samej stronie barykady, a teraz jestem po przeciwnej. Nie jest to łatwe, ale taki jest żużel. Bardzo chciałem zostać w Częstochowie, ale wynikło tak, że odszedłem. Szkoda, bo na pewno była szansa na to, żebym został we Włókniarzu, niestety los potoczył się inaczej - stwierdził niespełna 25-letni żużlowiec.
W tym sezonie Zengota z powodzeniem reprezentuje barwy Fogo Unii Leszno. Legitymuje się on drugą średnią biegopunktową spośród wszystkich żużlowców Byków. Lepszy pod tym względem w drużynie prowadzonej przez Romana Jankowskiego jest jedynie Piotr Pawlicki. - Cieszę się też z tego, że trafiłem do Leszna, bo czuje się tam świetnie i to był dobry krok dla mnie. Punkty które zdobywam są argumentem na potwierdzenie tego - ocenił jeździec leszczyńskiego klubu.
W ciągu dwóch dni Fogo Unia Leszno odniosła dwa cenne zwycięstwa na torach rywali. W sobotę Byki pokonały Stal Gorzów, a w niedzielę okazały się lepsze od osłabionego Dospel Włókniarza Częstochowa. Zespół z Leszna, który przed sezonem nie był stawiany w gronie faworytów, dzięki tym triumfom może być czarnym koniem rozgrywek i włączyć się do walki o miejsce w fazie play-off. - Punkty zdobyte na wyjeździe są dla nas bardzo ważne. Przypuszczamy, że Włókniarz już do końca sezonu nie straci punktów na własnym torze, bo bedą jeździć w pełnym składzie. Te dwa punkty, które wywieźliśmy z Częstochowy, będą w ostatecznym rozrachunku bardzo ważne - zakończył Zengota.